11 listopada na oryginalnych mapach

Facebook
Twitter
LinkedIn
Email
Listopad każdego roku to czas refleksji nad okresem odzyskiwania przez Polskę niepodległości 1 918 roku. Tutaj przygotowałem dla państwa, ze zbioru Działu Kartografii Biblioteki Ossolineum, oryginalna mapę ziem polskich pod zaborem austriackim.

Część wschodnia, czyli najogólniej mówiąc to, co leżało między rzeką San, a rzeką Zbrucz na wschodzie. Stolicą całej Galicji, też jej wschodniej części, był Lwów – ośrodek kultury, nauki i polskiej myśli politycznej. Gdy w październiku 1918 roku Cesarstwo Austro-Węgierskie zaczęło już rozchodzić się w szwach narodowych, nastąpił jaskrawy konflikt interesów między Polakami a Ukraińcami. Polacy mieli zdecydowaną większość w samym Lwowie i w niektórych większych miejscowościach. Ukraińcy natomiast przeważnie zamieszkiwali obszary wiejskie. Wytyczenie kompromisowej granicy, takiej która by pozwoliła pogodzić te dążenia do niepodległości i ukraińskie, i polskie było po prostu niemożliwe. Doszło więc na gryzach Austro-Węgier do krwawej, wielomiesięcznej wojny, która rozpoczęła się we Lwowie w nocy z 31 października na 1 listopada, na dzień Wszystkich Świętych, kiedy to wojska nowo powołanej Zachodnio-Ukraińskiej Republiki Ludowej, przejęły od Austriaków, ustępujących już z całego kraju, obiekty wojskowe, magazyny broni, całe oddziały wręcz, umundurowane i uzbrojone. Na wiadomość o tym, co się wydarzyło, Polacy stanęli do walki zbrojnej – wybuchło polskie powstanie we Lwowie. Najbardziej znaczący, najsłynniejszy udział miała młodzież lwowska, Orlęta legendarne – mówi Piotr Galik z Działu Kartografii Ossolineum.

Od wieku miesięcy trwały tajne przygotowania ukraińskie, które miały zakończyć się powstaniem albo bez przemocy przejęciem władzy z rąk austro-węgierskich. Te walki miały charakter konfliktu asymetrycznego. Z jednej strony regularne oddziały wojskowe nieprzystosowane do walku ulicznych, nieznające też terenu i niezbyt motywowane do udziału w walce, bo dla tych poborowych rekrutów ukraińskich ważne było, żeby – skoro wojna się skończyła, czy właśnie się kończyła – wrócić zdrowo w miarę szybko do domu – mówi Piotr Galik z Działu Kartografii Ossolineum.

Po stronie polskiej? Sukces miał, można powiedzieć, dwie nogi. Powstanie masowe, na ówczesne warunki, zryw patriotyczny Polaków lwowskich, a z drugiej strony pomoc z zachodniej Galicji i z tej części kraju, która pierwsza się wyzwoliła. Kraków przecież jeszcze przez 1 listopada przejął władzę od Austriaków. Już po tygodniu rozpoczęto starania zmierzające do dostarczenia pomocy powstańcom lwowskim. Jedna linia kolejowa, z Przemyśla do Lwowa, ponad 100 kilometrów. Dzięki temu po trzech tygodniach walk w mieście odsiecz, która z Krakowa, przez Przemyśl, dojechała dwoma pociągami pancernymi do Lwowa, przechyliła szalę zwycięstwa na stronę polską – mówi Piotr Galik z Działu Kartografii Ossolineum.

Podczas trzytygodniowych walk powstania lwowskiego wykrystalizowały się dwa fronty. Front wewnętrzny, miejski, który przebiegał dosłownie między kamienicami po dwóch stronach ulic, i front zewnętrzny, miejski, wokół zachodniej części miasta. Część podlwowskich wsi miała przewagę ludności polskiej, więc były to naturalne bazy dla obrońców Lwowa. Stąd docierali ochotnicy, zaopatrzenie. Gdy nadeszła odsiecz tą właśnie linią kolejową, doszło do podwójnego okrążenia Lwowa przez połączone siły obrońców i odsieczy i w obliczu groźby zamknięcia w pierścieniu oblężenia, oddziały ukraińskie wycofały się z miasta – mówi Piotr Galik z Działu Kartografii Ossolineum.

Same walki na terenie miasta miały charakter pozycyjny i na tym planie możemy zobaczyć schemat pozycje, które zajmowały oddziały polskie podczas tych walk. Najczęściej grupki kilkunastu-, kilkudziesięcioosobowe obsadzały ważniejsze budynki, które dawały możliwość ostrzału w kilka ulic, zbiegających się przy takim obiekcie – mówi Piotr Galik z Działu Kartografii Ossolineum.

Wcieliłem się na użytek naszego spotkania w postać starszego wiekiem rezerwisty armii austro-węgierskiej. W czasie walk we Lwowie w 1918 roku obie strony nosiły austro-węgierskie mundury, bo po prostu takie były dostępne, nie szyto jeszcze ukraińskich czy polskich. Jedynie starano się odpruwać emblematy narodowe austro-węgierskie czy państwowe oznaki stopni. Ja sobie pozwoliłem na taki luksus, założyłem pas legionisty polskiego i mam też czapkę legionową, maciejówkę tak zwaną, która w tamtych czasach była wyróżnikiem, bardzo często jedynym przynależności do armii. Ukraińcy mieli swoje odrębne czapki, inaczej skrojone, ale też bardzo często bez żadnych widocznych, charakterystycznych emblematów – mówi Piotr Galik z Działu Kartografii Ossolineum.

Przewaga taktyczna była po stronie Ukraińców, którzy mieli więcej żołnierzy uzbrojonych i lepiej wyszkolonych. Więc najczęściej polscy żołnierze-ochotnicy bronili się w zajętych wcześniej punktach. Czasem było tak, że w czasie walk musieli ustąpić, a w nocy przepłaszali zmęczonych, śpiących Ukraińców i odbijali te obiekty z powrotem – mówi Piotr Galik z Działu Kartografii Ossolineum.

Nie bójmy się historii. Jej fałszowanie, zatajanie przynosi gorsze skutki noż opowiadania, jak to było naprawdę. A że spojrzenie polskie i ukraińskie różni się zasadniczo – to jest normalna rzecz – mówi Piotr Galik z Działu Kartografii Ossolineum.

Zobacz również

Saszetka z nasionami roślin pszczelego pożytku, a więc pożytecznych dla owadów zapylających wystarczy na zasianie nawet 4 metrów kwadratowych. Owady są nam niezbędne do życia i dlatego warto im pomóc, siejąc rośliny, z których będą mogły czerpać nektar i pyłki.

Social media

SKONTAKTUJ SIĘ Z NAMI!

Masz istotne informacje?

Napisz do nas:
kontakt@echo24.tv

Najnowsze programy