Fala powodziowa była ogromna. Woda w niektórych częściach miasta utrzymywała się przez ponad 8 dni. Wodę pitną, jedzenie i inne produkty pierwszej potrzeby dostarczano mieszkańcom amfibiami i łodziami, zrzucano je też na dachy budynków z wojskowych śmigłowców. Głównym i najlepszym środkiem komunikacji po mieście były pontony, kajaki, a nawet dmuchane materace. Wrocławianie ratowali dobytek całego swojego życia.
- – Uczestniczyłem w pomocy na terenie innych osiedli, razem ze znajomymi nosiliśmy worki, które podwyższały wały w okolicach rzeki Oławy na Niskich Łąkach – mówi Adam Pacześniak, Centrum Historii Zajezdnia.
W CHZ można oglądać wystawę poświęconą tym tragicznym wydarzeniom.
- – Ona pokazuje z perspektywy różnych budynków w mieście, jak ta powódź wyglądała. Mamy szalenie ważny budynek Poltegor, czyli siedzibę telewizji TEDE, w której mieścił się nieformalny sztab kryzysowy, powodziowy, gdzie spływały wszystkie informacje o powodzi i skąd również zarządzano tym wielkim kryzysem. Mamy też osiedla Kozanów i możemy zobaczyć, jak wyglądała tam powódź z perspektywy tego osiedla – dodaje Adam Pocześniak.
Ogromnym wysiłkiem wrocławian udało się uratować ogród zoologiczny, Biskupin, Sępolno. Zaangażowanie było ogromne.
- – Powódź jest jednym z mitycznych wydarzeń, rzeczywistych, ale mających postać mityczną. Bez wątpienia wrocławianie zachowali się znakomicie – mówi Rafał Dutkiewicz, prezydent Wrocławia w latach 2002 – 20218.
Od lat trwają prace, by więcej do kolejnej takiej katastrofy nie doszło. Tylko, czy zrobiono wystarczająco dużo? Czy może zdarzyć się kolejny taki kataklizm?
- –To jest mit, że powódź 1997 roku to powódź tysiąclecia. To nie jest kataklizm, który zdarza się raz na 1000 lat. Będą coraz bardziej ekstremalne zjawiska pogodowe, to wiemy od naukowców. Mamy kryzys klimatyczny. Cały czas podgrzewamy naszą planetę w nieustającym tempie, wyliczonym przez naukowców. Można to podawać w parametrach fizycznych. My to przeliczyliśmy – 3 bomby atomowe, takie jak spadły na Hiroszimę, w ten sposób podpalamy je co sekundę w oceanach. Podgrzewamy atmosferę, dajemy jej tyle energii, to ekstremalne zdarzenia mogą się pojawiać coraz częściej. Mamy lepsze ostrzeganie niż w 1997 roku, mamy zbiornik retencyjny w Raciborzu, ale nie jesteśmy w stanie przygotować się na dowolnie wielką powódź – mówi Krzysztof Smolnicki, Koalicja Czas na Odrę.