– SAE Aero Design to konkurs organizowany w Stanach Zjednoczonych dla młodych konstruktorów lotnictwa już od 36 lat, więc można powiedzieć, że to tradycja trwająca już prawie cztery dekady. Zawody są organizowane przez SAE International i Lockheed Martin – bardzo duży koncern lotniczy ze Stanów Zjednoczonych, to między innymi producent myśliwców F-35, który całkiem niedawno zakupiła Polska – mówi Bartłomiej Dziewoński, prezes Akademickiego Klubu Lotniczego PWr.
W rywalizacji wzięło udział 47 zespołów z całego świata, ale to samoloty studentów z Wrocławia okazały się najlepsze w dwóch z trzech kategorii. Na ich skonstruowanie uczestnicy nie mieli dużo czasu – to zaledwie kilka miesięcy, a na cztery tygodnie przed zawodami każda z drużyn musi wysłać raport techniczny, później nie można już wprowadzać żadnych zmian.
– Zrobiliśmy bardzo dużo testów, naprawdę bardzo dużo. Jeździliśmy na loty, testowaliśmy nasz samolot, robiliśmy poprawki i wyciągaliśmy wnioski z naszych błędów – wyjaśnia Kornelia Woźniak, kapitan drużyny Micro, Akademicki Klub Lotniczy PWr.
– To są takie uniwersytety i uczelnie, które rzeczywiście mają poziom. Nie jest łatwo, za każdym razem te zawody to duża rywalizacja. Trzeba się postarać, żeby w ogóle stanąć na podium – dodaje Jacek Napora, konstruktor mechanik, Akademicki Klub Lotniczy PWr.
– Prestiż tych zawodów jest ogólnoświatowy. Tym bardziej cieszy nas to, że udało nam się zająć bardzo dobre lokaty we wszystkich trzech klasach zawodniczych, a dwie z nich wygrać – podkreśla Bartłomiej Dziewoński, prezes Akademickiego Klubu Lotniczego PWr.
W klasie Micro samolot wylatywał z krótkiego pasa startowego i musiał udźwignąć jak największy ładunek i dotrzeć jak najszybciej na odległość 91 stóp. Z kolei w klasie Advanced samolot miał przetransportować wodę i części łazika, które miał zrzucić w określone miejsca. Potem studenci musieli złożyć łazik w całość, by mógł przewieźć wodę do wyznaczonej lokalizacji.
– Tych rzeczy było bardzo dużo do ogarnięcia. Misje utrudnili w stosunku do poprzednich lat, więc wymagają od nas jeszcze więcej. Na cały jeden system składa się wiele mniejszych systemów, tak że musieliśmy połączyć interdyscyplinarne zdolności naszego zespołu z zakresu informatyki, elektroniki, mechaniki, aerodynamiki – zaznacza Jacek Napora, konstruktor mechanik, Akademicki Klub Lotniczy PWr.
– Jeśli chodzi o misję, w każdej klasie zawodniczej jest to zupełnie coś innego. Każda klasa ma swój odrębny regulamin, swoją misję i często odrębne regulacje jeśli chodzi na przykład o moc silnika lub używane baterie, materiały, z jakich można korzystać. Na przykład w klasie Regular nie wolno korzystać z zaawansowanych kompozytów. Trzeba więc przemyśleć konstrukcję, policzyć ją – jak to wykonać najlżej bez tak nowatorskich materiałów. W klasie Advanced z kolei szczycimy się naszymi rozwiązaniami jeśli chodzi o kompozyty, bo jesteśmy jedną z niewielu studenckich drużyn na świecie, które wyniosły wytwarzanie kompozytowych statków powietrznych na tak wysoki poziom. W klasie Micro mamy bardzo mały statek powietrzny – ale i tak większy niż w poprzednich misjach – on musi z kolei wystartować z platformy. To swego rodzaju symulacja startu z lotniskowca, to jest zupełnie coś innego. Tutaj musi być indywidualne podejście każdej z drużyn do każdego z samolotów – podsumowuje Bartłomiej Dziewoński, prezes Akademickiego Klubu Lotniczego PWr.
Do rywalizacji w klasie Regular studenci powrócili po 7 latach i udało im się zająć wysokie 4-miejsce. Nad samolotami pracowało 30 osób. Teraz studenci Akademickiego Klubu Lotniczego skupiają się na kolejnych projektach.