— Zawsze musimy być gotowi na sytuację, w której z jakichś losowych powodów pracownik nie może stawić się w pracy. Czasem to będzie L4, czasem wypadek komunikacyjny, tych scenariuszy możemy mnożyć — deklaruje rzecznik MPK Wrocław, Daniel Misiek.
— Ostatnie zgłoszenie, którym się zajmowałem, to był autobus linii 143, który nie przyjeżdżał przez godzinę. Wypadły dosłownie trzy kursy — mówi Telewizji Echo24 miejski radny Andrzej Kilijanek.
— Może dojść do takiej sytuacji, ponieważ tych zdarzeń czasem jest więcej niż ta ilość, na którą jesteśmy przygotowani — odpowiada rzecznik spółki.
— Ale gdzie te autobusy są? Bo te autobusy nigdy na przystanek nie dojechały. Ani pojedynczo, ani na raz, czyli gdzieś w tym korku zaginęły, bo nie dojechały na Kwiską, bo jechały w stronę Lipy Piotrowskiej — dodaje Kilijanek.
— Zdarza się może raz na kilka dni. Zwłaszcza w godzinach popołudniowych, kiedy się wraca z pracy — mówią nam mieszkańcy Wrocławia.
MPK deklaruje, że jeździ. Mieszkańcy mówią, że „w kratkę”, a co na to Wydział Transportu? Czy rzeczywiście ktoś kontroluje przewoźnika?
— Około 96% wykonania pracy przewozowej, jeżeli chodzi o sumarycznie autobusy i tramwaje, MPK realizuje. My mamy codzienne raportowanie od MPK, ile tych kursów i brygad wyjeżdża, bądź nie wyjeżdża. Mamy to pod stałym nadzorem. Żeby było ciekawiej — warunkujemy też kwestię wypłat dla MPK, bo niezrealizowane kursy nie są opłacone. W związku z tym, miasto płaci MPK tylko za zrealizowane kursy, więc MPK nie wyjeżdżając, nie zarabia — informuje Michał Sałkowski z Wydziału Transportu we Wrocławiu.
Tak samo sytuacja wygląda, jeżeli chodzi o komunikację aglomeracyjną. Raporty są dostarczane, a według nich autobusy jeżdżą. Warto dodać, że wrocławskie MPK nie zarabia na biletach, bo wpływy z nich idą do miejskiej kasy. Spółka jest finansowana przez ratusz, a rocznie wydajemy na nią prawie 600 milionów złotych.
— W samym tylko wrześniu, bo to jest ostatni zewidencjonowany miesiąc, zapłaciliśmy 47 milionów sumarycznie za zrealizowane kursy autobusów i tramwajów we Wrocławiu. Natomiast są też blisko 2 miliony dla MPK, których spółka nie zarobiła z tytułu niewykonanych kursów i to jest nasz argument, taka rękojmia, żeby sprawdzać, na jakim pułapie MPK realizuje te kursy i czy pasażerowie mogą z tego regularnie korzystać — dodaje Sałkowski.