Co z Urbancard? Awantury o pociągi ciąg dalszy

Facebook
Twitter
LinkedIn
Email
Od miesięcy trwa spór pomiędzy Urzędem Marszałkowskim Województwa Dolnośląskiego a wrocławskim ratuszem w sprawie rozliczeń za przejazdy pociągami Kolei Dolnośląskich i Polregio na obszarze Wrocławia.

Zamiast wygody pasażerów, którzy mogliby korzystać na jednym bilecie z transportu publicznego Wrocławia zarządzanego przez prezydenta miasta i kolejowego, który jest w gestii samorządu województwa, mamy festiwal wzajemnych pretensji. Dzisiaj miała miejsce kolejna odsłona tego sporu. Przypomnijmy, że 

Już w 2011 roku ówczesny prezydent Wrocławia zawarł z marszałkiem województwa dolnośląskiego porozumienie, na mocy którego na obszarze miasta można było się poruszać na podstawie Urbancard. To dotyczyło wszystkich poruszających się na tym obszarze wrocławskim, niezależnie od tego czy byli płatnikami podatku we Wrocławiu czy przyjeżdżali do Wrocławia. Strony wtedy zakreśliły obszar, w którym Urbancard obowiązywała – mówi Jerzy Michalak, dyrektor Departamentu Aglomeracji w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Dolnośląskiego.

Niestety umowa została zerwana przez prezydenta Wrocławia w 2019 roku i przez kolejne lata trwały niekończące się negocjacje. W 2022 roku wydawało się, że irytujący pasażerów spór się kończy.

  • W grudniu ku naszemu zadowoleniu i akceptacji, urząd miejski złożył propozycję tożsamą z tą, która funkcjonowała wcześniej do 2019 roku. Kiedy wszyscy użytkownicy pociągów mogli poruszać się z użyciem Urbancard. Jednocześnie będąc uprawnionymi do tego, żeby poruszać się na tej samej Urbancard tramwajami i autobusami wrocławskimi. Dlatego też zarząd województwa, ale przede wszystkim spółki kolejowe, które są stroną tych negocjacji, przyjęły tę propozycję i przesłały do urzędu miejskiego swoją propozycję umowy. Ta propozycja nie została przyjęta. Zamiast tego pan prezydent i jego urzędnicy przysłali już podpisaną umowę, która na pierwszy rzut oka mogła wydawać się taką, która rozwiązuje nasze problemy i prowadzi do porozumienia. Niestety w tej umowie, w ostatnich akapitach znalazł się zapis, że podróże mają zaczynać się i kończyć na obszarze Wrocławia. Ta propozycja nie może być przyjęta, ponieważ wycina wszystkich pasażerów, którzy chcieliby dojechać do Wrocławia i tutaj lokują swoje interesy, ale także tych, którzy mieszkają we Wrocławiu, a pracują poza jego granicami – mówi Jerzy Michalak, dyrektor Departamentu Aglomeracji w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Dolnośląskiego.
  • Dziś po prostu widać jak na dłoni, że pan marszałek po prostu nie chce podpisać tej umowy – dodaje Przemysław Gałecki, dyrektor Wydziału Komunikacji Społecznej Urzędu Miejskiego Wrocławia.

Wydawać by się mogło, że wyjściem z sytuacji może być propozycja, która już w Polsce funkcjonuje.   

  • Skopiujmy rozwiązanie warszawskie i zróbmy je na Dolnym Śląsku. Zróbmy kolej aglomeracyjną wrocławską na bazie kolei aglomeracyjnej warszawskiej – dodaje Krzysztof Maj, członek zarządu województwa dolnośląskiego.

Okazuje się, że ten pomysł nie znajduje uznania władz miasta Wrocławia.

– To nie jest żadna nowa propozycja, to jest odgrzewany kotlet. To jest propozycja pana marszałka sprzed dwóch lat. Dwa lata temu nie doszło do podpisania tej umowy, ponieważ pan marszałek zażyczył sobie, żeby Wrocław płacił wielokrotnie więcej niż wtedy, w tamtych latach. Więc ruszyliśmy do nowych rozmów, o tym jak liczyć podróże na terenie Wrocławia. Wydawało się, że doszliśmy do konsensusu. Przedstawiliśmy bardzo hojną ofertę, chcieliśmy płacić 9.40 zł za każdą pojedynczą podróż na terenie Wrocławia, a to jest najdroższy bilet w cenniku Kolei Dolnośląskich. Pan marszałek przyjął te ofertę miesiąc temu, dziś mówi, że ma jeszcze inny pomysł na toPrzemysław Gałecki, dyrektor Wydziału Komunikacji Społecznej Urzędu Miejskiego Wrocławia.

  • Ten spór zaszedł za daleko, czasem trzeba się cofnąć i usiąść do innego rozwiązania – podsumowuje Krzysztof Maj, członek zarządu województwa dolnośląskiego.

Z tymi słowami trudno się nie zgodzić. W imieniu mieszkańców Dolnego Śląska pozostaje nam zaapelować do władz samorządowych województwa i prezydenta Wrocławia, żeby wreszcie odłożyli na bok polityczne spory i rozwiązali problem, który od lat utrudnia życie pasażerom. To naprawdę da się zrobić, tak, czy inaczej, czego dowodem jest obowiązująca przed laty we Wrocławiu umowa i przytoczony przykład Warszawy.

Zobacz również

Wrocławscy radni pierwszej kadencji mieli „urządzać Wrocław na nowo”. Jednak nie tylko o samorządowcach jest książka… „Urządzamy Wrocław na nowo”. To historia Wrocławia od środka, którą warto by poznał każdy.

Social media

SKONTAKTUJ SIĘ Z NAMI!

Masz istotne informacje?

Napisz do nas:
kontakt@echo24.tv

Najnowsze programy