Od początku epidemii MPK Wrocław wydało 700 tysięcy złotych na środki ochrony dla pracowników i dezynfekcje pojazdów. Wszystko po to, aby mieszkańcy poruszający się codzienne komunikacją miejską, czuli się bezpiecznie.
Pojazdy MPK Wrocław są regularnie myte i sprzątane, ale także poddawane dezynfekcji. Po zjeździe na zajezdnie środkiem odkażającym myte są uchwyty i poręcze. Dodatkowo raz na tydzień pojazdy są dezynfekowane metodą elektrostatyczną.
— Ten aparat różni się tym, od normalnego rozpylacza, że cząstki są naładowane do bardzo wysokiego napięcia. Dzięki temu mają wysoką polaryzację, więc dobrze przyczepiają się do metalowych elementów w pojazdach. Oznacza to, że nie trzeba pryskać w konkretny element aby zdezynfekować trudno dostępne powierzchnie — tłumaczy Dariusz Skrabski, dyrektor regionalny Pomorskiej Grupy Czystości i Dozoru.
Pomimo regularnej dezynfekcji autobusów i tramwajów, mieszkańcy często skarżą się na to, że w pojazdach po kupieniu biletu lub przed wyjściem z komunikacji miejskiej, nie da się zdezynfekować rąk. MPK zapewnia jednak, że jest to problem logistyczny, który starają się rozwiązać.
— To nie chodzi o pieniądze. Po prostu byłyby sytuacje, kiedy te płyny by się w trakcie przejazdu szybko kończyły — dodaje Bartosz Naskręski z MPK Wrocław.
MPK przypomina o tym, żeby również sami pasażerowie dbali o bezpieczeństwo zachowując dystans i nosząc maseczki. Sama dezynfekcja w końcu nie wystarczy.