Wbrew plotkom targowiska i bazary we Wrocławiu nie zostały zamknięte.
– Nie ma żadnych zaleceń, aby zamykać bazary, wręcz zapraszamy na zakupy, oczywiście zachowując wszelkie środki ostrożności – tłumaczy Roman Rotnicki, kierownik bazaru Komandor.
Właściciele stoisk na targu przyznają, że sytuacja jest trudna. Klientów jest mniej, ale handlarze się nie załamują.
– Ciężko jest, wszyscy wiemy jaka jest sytuacja, ale dajemy radę – zapewnia handlujący owocami i ważywami Włodzimierz Zagozda.
– Klienci są, tylko po prostu jest ich mniej. Są bardziej ostrożni, ale przychodzą – ocenia sytuację Dorota Kuźmińska, która również sprzedaje owoce i ważywa.
Drobny handel jest przygotowany do pracy w trakcie epidemii. Sprzedawcy używają rękawiczek i środków dezynfekujacych.
– Pryskamy stoły, wagi, wszystkie sprzęty i ręce – wyjaśnia Swietłana, właścicielka stoiska.
Opinie w kwestii pomocy ze strony władz są podzielone. Niektórzy handlujący uczekują pomocy, inni chcą poradzić sobie samemu.
– Po prostu działam. I nie potrzebuję żadnej pomocy. Mam wielu wiernych klientów – ze spokojem i pewnością odpowiada Włodzimierz.
– Jak najbardziej. Obroty zpadły dosyć znacznie i nie wiadomo jak to będzie – swoim zaniepokojeniem dzieli się Piotr Pychorowicz, kucharz w punkcie gastronomicznym na targowisku.
– No raczej nie, bo przecież pracuję. Jakbym nie pracował, to może wtedy prosiłbym o pomoc, ale dopóki pracuję, to mam na chleb – odpowiada handlujący kwiatami Jan Cesarz.
– To może być pomoc w sprawie składek na ZUS i podatków. Mogłyby być zawieszone na czas kwarantanny – twierdzi Dorota.
Kupowanie na pobliskim bazarze to nie tylko wsparcie dla lokalnego handlu. To także szansa na zrobienie bezpiecznych zakupów.
– Wolna przestrzeń, nie ma zgromadzeń. A ponadto jest to promowanie polskiego rolnika – podkreśla Włodzimierz.
Mimo trudności drobni handlarze się nie poddają. Ich determinację można docenić zaopatrując się na pobliskim targowisku.