Drożyzna na wrocławskim Jarmarku Bożonarodzeniowym. Czy musi być tak drogo?

Facebook
Twitter
LinkedIn
Email
Inflacja w Polsce wynosi już prawe 7%, a eksperci zapowiadają, że jej szczyt nastąpi w styczniu i w lutym. Wysokie ceny widać wszędzie, również tutaj na Jarmarku Świątecznym we wrocławskim rynku. Jednak wysokie ceny można było zobaczyć tutaj już wcześniej przed inflacją. Zapytaliśmy sprzedawców czy jarmarkowe przyjemności muszą aż tyle kosztować, a konsumentów o to czy te ceny nie zniechęcają ich do przyjścia na Jarmark Bożonarodzeniowy.

Tak drogo na Jarmarku Bożonarodzeniowym we Wrocławiu chyba jeszcze nie było. W poprzednich latach niebotyczne ceny wybranych dań na ciepło były hitem internetu, teraz już nikogo nie dziwią . Najdroższe są dania z grilla – ich ceny prawie osiągają pułap 40 zł za porcję.

Powiem tak, to jest jarmark, przyjechałem tylko tutaj do pracy, powiedziano mi, że takie są ceny i ja tylko tutaj sprzedaję. Ludzie nie narzekają, wiedzą, że to jest jarmark i takie ceny są normalne.

Teraz paliwo i wszystko podrożało, nie wiem skąd, ale niestety tak jest i wraz z paliwem i dostawy poszły w górę, więc zapewne stąd taka cena.

10 dag chałwy kosztuje 12 zł. Jest to towar premium, także staramy się, aby jakość była wysoka no i to się wiąże niestety z ceną albo stety. Tzn. generalnie mogę powiedzieć na przestrzeni tego roku raczej cena jest taka sama jeżeli chodzi o te słodycze.

Sprzedajemy sprężynki, czyli kręcone ziemniaczki, 16 zł mała porcja, 19 zł duża. Patrząc na koszty produkcji to nie jest dużo. W tym roku cena jest wyższa o złotówkę.

– W tygodniu może nie ma aż takiego ruchu, ale bliżej weekendu, kiedy każdy ma wolne to jest ruch i my się cieszymy i klienci się cieszą – mówią sprzedawcy.

Jest drogo jak widzę po cenach, ale nie kupuję ja tylko przyszedłem popatrzeć obejrzeć.

W poprzednich latach nie byłyśmy, więc nie mamy porównania, ale na razie kupiłyśmy sobie te rzeczy, na które możemy sobie pozwolić po prostu.

W porównaniu do tego sprzed dwóch lat, to jest niewielka różnica, troszkę wzrosły ceny.

Ceny wiadomo, że na takim jarmarku wszystko musi być droższe, nic nie dziwi, a jeszcze przy tej inflacji to w ogóle – mówią przechodnie.

Wygląda na to, że mamy nową normę, sprzedawcy bronią się pandemią koronawirusa oraz wysoką inflacją, a kupujący opuszczają ręce i płacą tyle ile trzeba, bo w końcu w świąteczny klimat warty jest każdej ceny, ekonomiczny kac przyjdzie dopiero w nowym roku.

Zobacz również

Najbliższe dni przyniosą ulewne opady deszczu, zwłaszcza w południowej Polsce. Istnieje realne zagrożenie pojawienia się lokalnych powodzi – poinformowało IMGW. Jak podkreślił instytut, ma to związek z wpływem Niżu Genueńskiego o nazwie Boris.

Social media

SKONTAKTUJ SIĘ Z NAMI!

Masz istotne informacje?

Napisz do nas:
kontakt@echo24.tv

Najnowsze programy