Codziennie mija go wielu wrocławian oraz turystów. Mieszkańcy stolicy Dolnego Śląska, mimo że skupieni na prozie życia codziennego, pamiętają, czym było kiedyś to miejsce.
– Wydaje mi się, że wymierzano tu kiedyś kary.
– Kiedyś można było sobie popatrzeć jak ludzi gnojem obrzucano. To bardzo malownicze miejsce do spotkań.
– Tam karano ludzi za różne przewinienia.
– Takie miejsce kary, chłosty na przykład – komentują wrocławianie.
– Ta zmiana, tego miejsca – Pręgierza z jego funkcji pierwotnej do tej funkcji, którą mamy dzisiaj, czyli wycieczki szkolne robią sobie pod nim zdjęcia, turyści również, my siadamy sobie z kawą, umawiamy się ze znajomymi, czekamy, żeby się spotkać i pójść dalej. I ta zmiana tego miejsca z miejsca, które odpychało ludzi, które przerażało ludzi do miejsca, które jest atrakcją turystyczną mnie bardzo interesowała. Co z tego wyniknie, gdy pochylę się nad tym miejscem. Książkę „Pręgierz” robiłem można powiedzieć dwiema ścieżkami jednocześnie. Pierwsza to było fotografowanie z natury, czyli przychodziłem regularnie co jakiś czas pod Pręgierz i robiłem zdjęcia, ponieważ jest to książka obrazkowa, czyli jej trzonem jest obraz, ale z drugiej strony musiałem poznać Pręgierz historycznie. Dlatego zrobiłem głęboką kwerendę i zaprzyjaźniłem się z doktorem Dumą i doktorem Wojtuskim z Uniwersytetu Wrocławskiego, którzy udostępnili mi wszystkie materiały źródłowe i książki, które mieli – mówi Karol Krukowski, fotograf, pisarz, autor książki „Pręgierz”.
Plenerowa wystawa fotografii pt. „Pręgierz” jest bezpośrednim przeniesieniem kart książki o tym samym tytule, która została wydana nakładem Ośrodka Kultury i Sztuki we Wrocławiu. Zarówno ekspozycja, jak i sama publikacja składają się z czarno-białych fotografii i autorskiego tekstu. Krukowski poznawał miejsce, fotografując je przez dwa lata, a jednocześnie analizował dostępne teksty źródłowe i opracowania naukowe.
– Ważne było dla mnie, żeby zamknąć się w cyklu rocznym, czyli żeby mieć na fotografii: zimę, jesień, wiosnę, lato. Chociaż narracja książki nie jest ułożona chronologicznie, to nie jest w ogóle istotne, bardziej chodziło o to, że chciałem poczuć jarmark świąteczny, poczuć wiosnę, poczuć także moment, kiedy pod Pręgierzem w rynku nikogo nie ma w samym środku apogeum pierwszej fali pandemii, kiedy był pusty. Jest też taka fotografia, gdzie słońce widać, że jest w południe, że słońce świeci, mamy środek dnia, a mimo tego rynek jest pusty. Przez te półtora roku, dwa lata fotografowałem pręgierz w różnych sytuacjach po to, żeby mieć szerszą perspektywę na niego – dodaje autor książki.
Książka dostępna jest w poszczególnych księgarniach w centrum Wrocławia oraz na stronie wydawcy, natomiast wystawa na ulicy Świdnickiej dostępna jest dla zwiedzających do 12 listopada.