– Wygląd nie jest najważniejszy. Życie zwierząt również jest ważne, więc myślę, że jest to dobra decyzja, ponieważ chodniki są do chodzenia, a trawa niekoniecznie powinna nam w tym przeszkadzać.
– Od dawna jestem za tym, żeby tego nie kosić. Niech sobie rośnie i kwitnie, niech się wysiewa, żeby pszczółki miały co robić. W takim stanie będzie to utrzymywać wodę opadową.
– Myślę, że nie koszenie jest dobrą zmianą. Jeżeli tam są zwierzątka, to niech sobie żyją. Powinna być wolna strefa dla tych wszystkich gryzoni i owadów – mówią mieszkańcy.
– Przy postępujących zmianach klimatycznych, miasto jest taką wyspą ciepła. I to nie jest nic nowego. Wystarczy wyjść wieczorem do parku i zobaczyć, jak się z niego wchodzi między budynki, o ile jest cieplej. Warto tę temperaturę obniżać – to bardzo ważne dla środowiska i całej równowagi w przyrodzie, dlatego trawa pozostaje dłuższa – mówi Marek Szempliński, Zarząd Zieleni Miejskiej we Wrocławiu.
Miasto nie zaprzestaje koszenia, ale zmienia je rytm i częstotliwość. W miejscach, gdzie to możliwe, powstają łąki kwietne, a trawa jest wyższa, ale tam, gdzie wysoka trawa mogłoby ograniczać widoczność lub zagrażać bezpieczeństwu, miasto kosi regularnie.
– W pasach drogowych, ze względów bezpieczeństwa kosimy tak zwane trójkąty widoczności na skrzyżowaniach. Trawa zostaje dłuższa w parkach, ale tam to budzi najmniej kontrowersji, ponieważ wszyscy się zgadzają, że w parkach pozostawiamy polany, gdzie bawią się ludzie i zwierzęta. Prawdą jest, że zostawiamy trawy tyle, ile się da i gdzie się da. Wręcz szukamy takich miejsc – dodaje Marek Szempliński, Zarząd Zieleni Miejskiej we Wrocławiu.
Przy postępującym ociepleniu klimatu, nawet najmniejsze działania, które wpływają na środowisko, mają znaczenie, dlatego dłuższa trawa nie powinna już nikogo dziwić.