Wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej dał nowe możliwości dla frankowiczów do ubiegania się o umorzenie, a nawet odszkodowanie od banków związanych z aferą frankową. Metody i strategie działania w tych postępowaniach wyjaśniali eksperci podczas konferencji zorganizowanej na Uniwersytecie Wrocławskim.
- „Wszystko to jest po to, aby obywatel, klient i konsument w jednej osobie był świadomy gdzie szukać pomocy i na czym polega problem, oprócz tego, że go boli w kieszeni. [Jest to po to, aby – dop. red.]Ci, którzy nie interesowali się lub nie znali na tym, wiedzieli dokładnie w jaki sposób byli – nie bójmy się tego słowa – oszukiwani." – tłumaczy Maciej Lisowski, wiceprezes zarządu stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu.
Na konferencji głos zabierali eksperci od prawa i bankowości między innymi współorganizatorzy ze Stworzaszynia Stop Bankowemu Bezprawiu. Wystąpili także radcy prawni, którzy także pomagali w przygotowaniu wydarzenia.
- „Na ten moment, przy 960 tys. umów kredytowych, według danych z jedenastu banków, do sądów poszło jedynie 16 tys. frankowiczów. To stanowi 1,7 procenta [wszystkich kredytobiorców – dop. red.] Zatem do sądów łącznie, przez okres najbliższych 10-20 lat, pójdzie – tak myślę – maksymalnie 20 procent wszystkich frankowiczów." – przewiduje Paweł Artymionek, radca prawny z Kancelarii Optima Legal Consulting.
Jak mówią reprezentanci ze Stop Bankowemu Bezprawiu niewiele banków na polskim rynku było niezamieszanych w aferę frankową. Jeden bank nie udzielał kredytów w pseudofrankach w Polsce, po tym jak został ukarany za taką działalność na innych rynkach.
- „Podam przykład: Ktoś wziął 300 tys. złotych kredytu, wpłacił przez 10 lat około 310 tys. znaczy, że ma nadpłatę 10 tys. a nie 380 tys. do dopłaty w zakresie unieważnienia umowy kredytowej. Jest to wymiana 1 do 1. W przypadku odfrankowienia umowy kredytowej, czyli tej drugiej linii orzeczniczej, kredyt istnieje dalej ale już bez franka. Jest kredyt w złotówkach oprocentowany liborem [bazową stopą procentową kredytów udzielanych na rynku międzynarodowym – dop. red.]. Obie linie orzecznicze są pozytywne dla frankowiczów." – wyjaśnia Paweł Artymionek.
Eksperci podkreślają, że mała liczba osób które zdecydowały się wstąpić na drogę sądową wynika ze strachu przed bankami, sądami lub z braku funduszy, które mogłyby przeznaczyć na postępowanie. Na drodze stoi także nieznajomość prawnych terminów.
- „Świadomość tego, że jest ktoś kto sporządza wiążącą informacje z przebiegu sprawy [sądowej – dop. red.] w danym dniu i ogólnie i składa to, np. do posła, który jest członkiem sejmowej komisji do sprawiedliwości i praw człowieka. Jest to przykład monitorowania co się dzieje i wpływa na to, że sędziowie bardzo dokładnie stosują się do obowiązujących przepisów." – opowiada Maciej Lisowski.
15 stycznia na panelu nieobecna była posłanka do sejmu RP z partii Kukiz '15 – Agnieszka Ścigaj. Przygotowała jednak film, w którym mówiła o roli posła w sprawie frankowiczów. Przez trójpodział władzy, poseł nie może interweniować na poziomie prawnym. Jednak współpraca ze stowarzyszeniami i organizacjami, które pomagają osobom poszkodowanym przez aferę frankową nie jest zabroniona.