Grupa ukraińskich piłkarzy pod opieką wrocławskiej rodziny

Facebook
Twitter
LinkedIn
Email
Nie wahali się ani chwili. Gdy okazało się, że grupa ukraińskich dzieci, dzieci, które przyjechały do Wrocławia tuż przed wybuchem wojny na turniej piłki nożnej wymagają pomocy - natychmiast jej udzielili. Nie zastanawiali się ani chwili. Teraz mają pod opieką grupę 50 osób - dzieci i ich rodziców, którzy przyjechali tutaj z ogarniętego wojną Kijowa. I przez cały czas udzielają pomocy, wsparcia i takiej opieki, o jakiej inni mogą marzyć.

Matchpoint w Ślęzy. Miejsce sportu, rekreacji i wypoczynku. Teraz na jednym z pięter budynku biurowego firmy Audiofon zorganizowano hotel, a właściwie miejsce do życia dla ukraińskiej drużyny piłkarskiej.

 – Przekroczyli granicę dwie godziny przed wybuchem wojny szykując się na turniej, który miał trwać trzy dni i w niedzielę mieli wracać do domu. Nie było mowy, żeby wrócili – mówi dr Wojciech Matyja, Firma Audiofon.

 – Decyzja została podjęta natychmiast. Zdecydowaliśmy się na udzielenie pomocy od razu, po zgłoszeniu takiego zapotrzebowania – mówi dr Małgorzata Sward-Matyja, Firma Audiofon. 

Państwo Matyjowie od dwóch tygodni mają pod opieką 50 osób. Tylko do kilku chłopców przyjechały z Kijowa mamy z młodszym rodzeństwem. Podróż zajęła im 4 dni. 

Straszna sytuacja. Rakiety i bomby latają. Cały czas strzelają do ludzi, cywilów, budynków. Ukrywaliśmy się z dziećmi w piwnicach, gdzie tylko można – mówi Olga Pawlin, która uciekła z Kijowa.  

Większość rodziców została w Ukrainie, więc chłopcom tu na miejscu trzeba zapewnić bezpieczeństwo, opiekę, ciepło. Wszystko. Pracownicy od pierwszych godzin zaopiekowali się grupą nastolatków i ich rodzicami. Najpierw dostali ubrania i buty, dla piłkarzy to bardzo ważne.  

Pierzemy chłopakom i staramy się zorganizować czas i pierwsze niezbędne rzeczy. Chłopaki przyjechali na trzydniowy turniej i nie mają odpowiedniej odzieży, więc we własnym zakresie, uruchamiając własne kontakty, próbujemy zorganizować wszystko co jest im potrzebne – mówi Katarzyna Zaganiacz, dział marketingu firmy Audiofon. 

Państwo Matyjowie mogą liczyć na pomoc przyjaciół.

 – Od jednej grupy dostaliśmy ręczniki i pościel, inni dostarczają słodkie przekąski, a w przypadku grupy czternastolatków nie jest to łatwe, od innych dostajemy owoce i warzywa. Czujemy to wsparcie i jesteśmy za nie ogromnie wdzięczni – mówi dr Małgorzata Sward-Matyja, Firma Audiofon. 

Teraz państwo Matyjowie mają inny problem. Chcieliby stworzyć swoim podopiecznym lepsze warunki życia. 

My jesteśmy tutaj w naszym biurze. Nie możemy powiedzieć, żeby nam to przeszkadzało. Natomiast z ich perspektywy lepiej by było, gdyby można ich było ulokować w takich warunkach domowych, a nie obozu sportowego – mówi dr Wojciech Matyja, Firma Audiofon. 

Na co dzień chłopcy mają wiele zajęć sportowych. Wszystko po to, by jak najmniej myśleli o tym. co dzieje się w ich ojczystym kraju, ale opiekunowie widzą co przeżywają. 

– Z dnia na dzień widzimy, że te twarze się zmieniają. Nie sprawiają na pierwszy rzut oka wrażenia bardzo smutnych, ale widzimy ich codziennie na korytarzu i widzimy, że te nastroje są coraz gorsze – mówi Katarzyna Zaganiacz, dział marketingu firmy Audiofon. 

Tym więcej potrzebują teraz  ciepła i zrozumienia.