Trudno uwierzyć, że ten chowany wśród drzew obiekt wymagał użycia 100 tys. metrów sześciennych betonu. W środku – 150 metrów kw., dwanaście stanowisk z komputerami i ponad 5 kilometrów różnych kabli. To innowacyjny obiekt dydaktyczno-badawczy, czyli interaktywna pracownia, służąca do projektowania, modelowania i doskonalenia procesów biznesowych.
— Kończą się pewne tradycyjne metody kształcenia. Przychodzą nowe pokolenia, inaczej komunikujące się i dla nich doświadczanie poprzez symulacje i gry to jest lepsza metoda kształcenia niż klasyczny wykład, klasyczne ćwiczenia – mówi prof. Andrzej Kaleta, rektor Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu.
Absolwenci – po zdobyciu wiedzy teoretycznej – muszą odbyć praktyki w firmach, korporacjach, przedsiębiorstwach. Coraz trudniej zapewnić im dostęp do konkretnych problemów. Stąd takie centrum.
— Pomysł jest taki, żeby sprowadzić te problemy do nas. Kopiujemy procesy, które zachodzą w przedsiębiorstwach, do naszego centrum i stwarzamy warunki problemowe – awaria maszyn, absencja pracowników, kiepskiej jakości surowce – i student przechodząc przez ten proces jako menadżer musi się mierzyć z wyzwaniami i jakoś reagować. Nie ma nic lepszego niż praktyka i do tego jest to centrum – mówi prof. Krzysztof Nowosielski, pomysłodawca i kierownik CSPB na UE we Wrocławiu.
Doceniają to studenci, którzy po raz pierwszy dziś mogli zobaczyć centrum i przetestować jego możliwości.
— Dostajemy możliwość po wygenerowaniu własnej firmy czy hali produkcyjnej wejścia do niej za pośrednictwem stanowisk Virtual Reality i zobaczenia czy stworzyliśmy wszystko tak, jak być powinno. Np. czy stanowisko jest odpowiednio ustawione i innym nie przeszkadza. I udało mi się w VR spakować paczkę i puścić ją dalej. Nikomu nie przeszkodziłem, więc chyba działa – mówi Michał Kaczmarek, student III roku Zarządzania i Inżynierii Produkcji UE we Wrocławiu.
Pan Mateusz dziś zajmował się zbiorem rzepaku ozimego. Oczywiście wirtualnie i to sobie chwalił najbardziej.
— Jest dużo lepsze, niż pójście na staż do firmy, bo tutaj możemy wszystko sobie sami ustawić i wszystkie parametry sami zbadać. Mogą pojawić się sytuacje kryzysowe, np. szarańcza, stonka lub kryzys ekonomiczny. Sami musimy zareagować na to, zastosować jakiś pomysł i widzimy efekty, bo parametry pójdą w górę albo niestety spadną. I możemy doprowadzić do bankructwa również – mówi Mateusz Salomon, student III roku Rachunkowości UE we Wrocławiu.
A jeśli bankructwo – to stanowczo lepiej wirtualnie. Dlatego studenci mogą korzystać z interaktywnych procesów. Mogą założyć specjalne gogle i aktywnie wziąć udział w symulacji.
— Jesteśmy w magazynie jak Amazon czy Empik, gdzie część pracowników zbiera zamówienia, pakuje i wysyła do klientów. Tu pakujemy – mówi Patryk Żuchowicz, inżynier symulacji.
— Tu nawet nie chodzi o to, by stworzyć warunki, stanowiska pracy dokładnie takie same, ale raczej żeby pokazać jaki wpływ realizacja zadań na danym stanowisku ma na wyniki wydziału czy całej firmy – tłumaczy prof. Krzysztof Nowosielski, pomysłodawca i kierownik CSPB na UE we Wrocławiu.
Centrum powstało dzięki środkom przeznaczonym na rozwój uczelni. Projekt jest współfinansowany przez Unię Europejską.
— Cały projekt w pierwszej transzy opiewał na 11 mln. zł., a budowa tego centrum kosztowała 2 mln. zł – mówi prof. Bartłomiej Nita, prorektor ds. finansów i rozwoju UE we Wrocławiu.
Centrum Symulacji Procesów Rozwojowych ma służyć nie tylko celom edukacyjnym, ale także współpracy z otoczeniem społeczno-gospodarczym. Pierwsze zajęcia już za kilka dni i będą dotyczyć agrobiznesu.