Polacy, niestety, nie mogą poszczycić się zbyt dużym procentem osób, które regularnie sięgają po książki. Fakt, że przez długi czas do minimum musieliśmy ograniczyć wychodzenie z domu, przyczynił się do tego, że wiele osób postanowiło nadrobić czytelnicze zaległości.
Przez pandemię na pewno przeczytałem więcej niż przez cały poprzedni rok. W sumie za bardzo nie miałem nic innego do roboty, no i w końcu si wziąłem za wszystkie rzeczy, które leżały na półce – mówi czytelnik.
Budujące jest to, że Polacy zyskali więcej czasu, aby książkową pasję zaszczepić u najmłodszych.
U nas w domu to na pewno z dzieciakami więcej czytaliśmy, dużo więcej książek pożyczaliśmy i kupowaliśmy, chociaż nie było łatwo – stwierdza czytelniczka.
Mogłoby się wydawać, że ludzie – biorą pod uwagę także względy gospodarcze – chętniej będzie wypożyczać książki niż je kupować. Taka tendencja nie jest jednak widoczna. Pandemia obudziła za to sympatię do analogowych mediów.
Ku naszemu zdumieniu, ale też radości, w sumie okazało się, że cały czas mamy taką samą sprzedaż, chwilami nawet większą. Szczególnie to się pojawiło po lockdownie, ludzie chyba byli spragnieni tego, żeby przyjść do nas i sobie poczytać też na miejscu. Tak że naprawdę jest w porządku – mówi Michalina Czekańska z Tajnych Kompletów.
Większe zainteresowanie książkami zauważają także pracownicy biblioteki, czego najlepszym dowodem jest kolejka do wejścia chwilę przed otwarciem.
W Miejskiej Bibliotece Publicznej zauważamy wzrost czytelnictwa, chociaż i tak jest dużo niższe niż w ubiegłym roku. Zauważamy, że więcej ludzi oddaje książki niż pożycza, ale nasi stali czytelnicy dopisują, tak jak czytali, tak czytają – stwierdza kierownicza 57. filii Miejskiej Biblioteki Publicznej – Marzena Karwowska.
Pozostaje więc tylko utrzymać tendencję wzrostową i czytać jeszcze więcej, a co za tym idzie – poszerzać swoje horyzonty.