–Jan, Janek. Janek był człowiekiem, któremu dobrze z oczu patrzy. O wielkim sercu, niezwykłej aurze, dobroci. Był człowiekiem, który pochylał się nad naszymi bolączkami. Był prawdziwym człowiekiem teatru – wspomina Bożena Baranowska, aktorka Teatru Polskiego we Wrocławiu.
Pierwsza premiera w reżyserii Jana Szurmieja w Teatrze Polskim we Wrocławiu ujrzała światło dzienne 4 marca 1989 roku. Był to spektakl „Ósmy krąg”. W kolejnych latach widzowie Teatru Polskiego we Wrocławiu mogli między innymi zobaczyć inne wyreżyserowane przez niego tytuły, takie jak „Ania z zielonego wzgórza”, „Pierścień i róża”, „Krwawe gody”, „Xięgi Schulza” czy też „Czas na mnie”.
–Z Jankiem spotkałem się pierwszy raz w Teatrze Polskim. Obdarował mnie trzema rolami w swoich trzech spektaklach. Dwie główne. To bardzo dla mnie zaszczytne, wyjątkowe spotkanie i w ogóle praca z Jankiem, codzienność z Jankiem, jego dowcipy, fajeczka wspólna, rozmowy… – mówi Dariusz Bereski, aktor Teatru Polskiego we Wrocławiu.
–Kiedy byłam studentką PWST, zawsze marzyłam, że stanę na scenie Teatru Polskiego we Wrocławiu i pan Jan to moje marzenie spełnił, za co jestem mu przeogromnie wdzięczna, że mogę być w tym zespole, że mogę ten zespół budować na nowo, że dostałam wspaniałe role do zagrania i przede wszystkim za to zaufanie, którym mnie obdarzył – mówi Magdalena Różańska, aktorka Teatru Polskiego we Wrocławiu.
–Z Jankiem Szurmiejem spotkałem się pierwszy raz 38 lat temu. Pracowałem wtedy w Teatrze Współczesnym we Wrocławiu, gdzie dyrektorem był Jan Prochyra, któremu bardzo, bardzo nie szło, właściwie był już na wylocie. I wtedy pojawił się Janek Szurmiej ze „Sztukmistrzem z Lublina”. Później ten spektakl otrzymał tytuł „Spektaklu roku”, najlepszy spektakl w Polsce. Fama szła za spektaklem wielka. Maciek Tomaszewski, który grał Jaszę, a benzyna wtedy, przypominam, była reglamentowana, mógł na hasło „Sztukmistrz z Lubina” tankować do woli, ile tylko chciał, byle tylko miał bilety na „Sztukmistrza” – opowiada Andrzej Gałła, aktor Teatru Polskiego we Wrocławiu.
–Janku, jakoś nie potrafię oswoić się z myślą, że już nie zobaczę Cię na schodach przy Bogusławskiego, tak pięknie ubranego jak zawsze, z papierosem w ręku. Dziękuję Ci za wszystkie wspólne chwile, jakie przeżyliśmy na scenach Teatru Współczesnego, Teatru Polskiego. Dziękuję Ci za tyle przepięknych doznań – dziękuje zmarłemu koledze scenicznemu Aldona Struzik, aktorka Teatru Polskiego we Wrocławiu.