–Stwierdziliśmy jako organizatorzy, wspólnie z panem Dzierniejko, czyli dyrektorem Wrocławskiego Filmowego Centrum Seniora, że warto zapraszać osoby, które są rozpoznawalne, ciepłe, które swoim talentem dostarczają nam bardzo pozytywne emocje i przez wiele wiele lat. Tak było przez całe życie aktorskie pani Ani – mówi Robert Pawliszko, Wrocławskie Centrum Seniora, WCRS.
–Zostałam zaproszona przez Uniwersytet Trzeciego Wieku Uniwersytetu Dolnośląskiego DSW, gdzie mam przyjemność prowadzić zajęcia. Więc tym bardziej się cieszę, bo spotkam osoby, które znam z wykładów i oczywiście panią Anię, którą uwielbiam z „Czterdziestolatka” i zresztą nie tylko. Teraz jest nowy film na „Netflixie”, komedia i pani Anna cały czas jest w świetnej formie. Wiemy też, że scena, to jest drugie imię pani Ani.
–Pamiętam ją z „Czterdziestolatka”. Więc podobnie bardzo się zmieniła. Poza tym miała różne życiowe doświadczenia. Tak że tym bardziej jestem ciekawa – mówią wrocławskie seniorki.
–Pani Ania, no rewelacja i to na odległości paru metrów. Obcowanie z aktorką tak wielkiego formatu, obcowanie ze sztuką, kulturą na wyciągnięciu ręki, to jest wielka radość – mówi Grażyna Tkacz, Uniwersytet Trzeciego Wieku Uniwersytetu Dolnośląskiego DSW.
Monodram Anny Seniuk „Księga ziół i nie tylko” jest między innymi o młodości, miłości, o szczęściu, smutku, uprzejmości, grzeczności i starości. Łączny w sobie teatr i poezję.
–Ja to nazywam, że to jest taki „stand-up na siedząco”, bo są tam moje reminiscencje. Dzielę się z publicznością tym, co jest dla mnie najdroższe. Taką poezją, którą kocham, która jest w moim sercu od wielu lat. Pretekstem do tego mojego stan-up’u jest niewielka książka Sándora Máraiego „Księga ziół”. Ja to biorę w podróż. Gdziekolwiek się otworzy, zawsze jest coś do przeczytania. Więc tym się zachwyciłam i też chciałam się podzielić – mówi Anna Seniuk, aktorka.
Monodram wybitnej aktorki spotkał się z ciepłym przyjęciem ze strony wrocławskiej publiczności.
–Właściwie mówię na każdym spotkaniu co innego, bo czuję publiczność jest zainteresowana tym, czy tamtym tematem. Nawet już po spotkaniu, zauważyła pani, jeszcze sobie przypomniałam, że czegoś nie powiedziałam, co było dla mnie bardzo ważne. Więc zatrzymałam ludzi, żeby nie wychodzili. Tak że to jest takie żywe po prostu i ta publiczność, jak to młodzież mówi, kupiła to – mówi Anna Seniuk, aktorka.
–Te ostatnie spotkania we Wrocławiu, czyli rok temu i liczba osób, która chciała wziąć udział w benefisie pani Ani, była tak duża, że nie sposób było nie powtórzyć tego po raz kolejny. Pani Ania cieszy się niesamowitą popularnością i to nie jako aktor, ale też jako człowiek – mówi Robert Pawliszko, Wrocławskie Centrum Seniora, WCRS.