Lotniskowa straż pożarna zabezpiecza wszystkie operacje związane ze startami i lądowaniami samolotów oraz dba o infrastrukturę na terenie Portu Lotniczego Wrocław.
– Jeżeli chodzi o takie zdarzenia, z którymi mamy najczęściej styczność, są to pożary samochodów, pożary traw, czasem zdarza się jakiś pożar nieużytków rolnych tutaj w pobliżu, a także jakieś lądowania awaryjne – mówi Damian Pruchnik, lotniskowa straż pożarna.
Na zmianie z reguły jest od 9 do 12 osób. Strażacy pracujący w lotniskowej straży pożarnej są wykształceni i szkoleni tak, jak strażacy w Państwowej Straży Pożarnej.
– Różni nas to, że każdy strażak pracujący na lotnisku musi posiadać odpowiednią certyfikację z taktyki zwalczania pożaru w statkach powietrznych. Podczas pożaru samolot zachowuje się jak komin. Jest to długa tuba, w której bardzo szybko rozwija się pożar, jest też bardzo mało miejsca i bardzo dużo ludzi w środku. Więc potrzeba specjalnej metody, która by umożliwiała nam prawidłowe działania i przede wszystkim dbanie o bezpieczeństwo ludzi – mówi Damian Pruchnik.
Za każdym razem, po tym, jak zostanie ogłoszony komunikat, strażacy mają zaledwie 30 sekund na to, aby zebrać się i wyjechać na miejsce zdarzenia. W pełnieniu służby strażakom lotniskowej straży pożarnej wrocławskiego portu lotniczego pomagają specjalne pojazdy, między innymi tak zwane samochody szybkiego reagowania, które zostały zaprojektowane specjalnie, uwzględniając specyfikacje danej jednostki.
– Samochodów szybkiego reagowania mamy dwa. To są najcięższe samochody, którymi dysponujemy. Masa tego pojazdu to 50 ton. Na każdym z tych samochodów mamy ponad 15 tys. litrów wody – mówi Damian Pruchnik, lotniskowa straż pożarna.
Tego typu pojazdy pożarnicze są także wyposażone w specjalistyczny sprzęt.
– Mamy tutaj między innymi specjalny samochód pożarniczy, który nazywa się Feliks. Są tylko dwa takie samochody w Polsce, wyprodukowane specjalnie pod nas, pod nasze zamówienie i pod naszą konfigurację. To wszystko było planowane na podstawie specyfikacji, którą nasz komendant opracował. W jednej ze skrytek mamy podręczny sprzęt gaśniczy, agregat prądotwórczy, z którego możemy zasilić różne urządzenia, mamy też piłę ratowniczą, która umożliwia nam przecięcie tak naprawdę wszystkiego co byś my tylko chcieli, od stali betonu i tym podobnych rzeczy. Do działań w porze nocnej mamy maszt oświetleniowy, za pomocą którego możemy sobie oświetlić cały teren. Taki sam maszt jest na wyposażeniu tego samochodu na dachu, który wysuwa się pneumatycznie i pozwala nam oświetlić dany teren akcji – mówi Damian Pruchnik.
Ważnym miejscem na terenie jednostki jest również tak zwany punkt alarmowy, który odgrywa kluczową rolę w komunikacji lotniskowej straży pożarnej z innymi służbami. Punkt alarmowy, tak jak i cała jednostka, działa 24 godziny na dobę. Na stanowisku z reguły pracuje jedna osoba, czyli dyspozytor punktu alarmowego.
– Jest to praktycznie newralgiczny punkt straży pożarnej i można powiedzieć, że częściowo lotniska. Tutaj po prostu pracujemy cały czas na nasłuchu, na korespondencji z całym lotniskiem, ze wszystkimi możliwymi służbami – mówi Ryszard Garlaszyński, dyspozytor punktu alarmowego, lotniskowa straż pożarna.
– W wolnym czasie realizujemy doskonalenie zawodowe, mamy własny poligon. Oczywiście musimy być przygotowani na wszystkie zdarzenia. Mogą to być wypadki drogowe, może to być rozszczelnienie cysterny, mogą to być pożary jakichś nieużytków lub zdarzenia związane bezpośrednio już z samolotem – mówi Damian Pruchnik, lotniskowa straż pożarna.