– Wówczas to patriarcha Jerozolimy pielgrzymował z Jerozolimy do Betlejem, gdzie w grocie narodzenia Pana Jezusa była odprawiana msza święta. W IV wieku mamy przekazy również z Rzymu mówiące o obchodzeniu świąt Bożego Narodzenia. Od IV wieku praktycznie w całym chrześcijańskim świecie tradycja obchodzenia świąt zaczęła się rozwijać. W Polsce wraz z przyjęciem chrześcijaństwa – podkreśla dr Małgorzata Michalska z Uniwersytetu Wrocławskiego.
– My tak dosyć powszechnie mówimy Boże Narodzenie. Wydaje nam się, że to są wszystkie trzy dni, które po sobie następują to właśnie Boże Narodzenie. Musimy to rozróżnić. Boże Narodzenie poprzedza Wigilia – święto, które wprowadza nas do całego cyklu bożonarodzeniowego. Po niej następuje uroczyste i jednocześnie najważniejsze święto – rodzi się Chrystus, czyli mamy Boże Narodzenie. Kolejny dzień to Dzień świętego Szczepana, który jest nieco odmienny w charakterze – mówi Dorota Jasnowska z Muzeum Etnograficznego we Wrocławiu.
Teraz święta kojarzą nam się głównie z radością i czasem spędzonym z rodziną. W przeszłości Boże Narodzenie to również był czas magiczny, ale postrzegany nieco inaczej. Według świątecznej tradycji na stole musiały pojawić się potrawy z określonych składników. Jednym z najważniejszych był mak, któremu przypisywano magiczne właściwości.
– Mak to jest składnik przypisany do zaświatów. Do takiej innej przestrzeni – dodaje Dorota Jasnowska z Muzeum Etnograficznego we Wrocławiu.
– Jak wiadomo, mak ma właściwości usypiające. Sen był traktowany jako taki stan niejako przejściowy. Czasem również utożsamiano go ze śmiercią. W związku z tym mak się pojawiał nie z powodu śmierci, ale z powodu kontaktu z tym drugim światem – zaznacza dr Małgorzata Michalska z Uniwersytetu Wrocławskiego.
Święta Bożego Narodzenia wypadają w momencie przesilenia zimowego, które w przeszłości miało swego rodzaju charakter zaduszny. Wierzono, że w tym czasie dusze zmarłych przybywają na ziemie, dlatego między innymi na stole stawiano dodatkowe nakrycie.
– W tradycji Kresów Wschodnich nie sprzątano jedzenia po Wigilii, tylko zostawiano je na stole, aby mogły przyjść duszyczki i się najeść. Szło się na godzinę dwunastą do Kościoła na mszę świętą – tak zwaną pasterkę – i dopiero po powrocie z Kościoła robiło się porządki – wyjaśnia dr Małgorzata Michalska z Uniwersytetu Wrocławskiego.
– Wiele praktyk, które miały na celu też ochronę tych duchów, żeby im nie zrobić krzywdy. W związku z tym otwierano okna, żeby dusze bez problemu mogły wejść do domu, zostawiano wolne nakrycie na stole. Dzisiaj mówimy, że jest to nakrycie dla tak zwanego niezapowiedzianego gościa, natomiast w przeszłości dla zmarłych krewnych, który odeszli w tym najbliższym czasie – dodaje Dorota Jasnowska z Muzeum Etnograficznego we Wrocławiu.