–To zgromadzenie przebiegło w sposób spokojny. Nie odnotowaliśmy żadnych wydarzeń, które miałyby bezpośredni wpływ na bezpieczeństwo, życie i zdrowie – mówi nadkom. Kamil Rynkiewicz, Komenda Wojewódzka Policji we Wrocławiu.
– Było spokojniej niż w poprzednich latach. Obyło się bez ekscesów. Wychodzimy z założenia, że we Wrocławiu, że Urząd Miejski może i powinien reagować, gdy dochodzi do łamania przepisów. Takim łamaniem przepisów jest użycie i posiadanie pirotechniki na ulicach. Nadużyciem, naruszeniem prawa karnego jest również nawoływanie do nienawiści. W takich sytuacjach miasto reaguje, ostrzega, a w ostateczności rozwiązuje zgromadzenie publiczne – dodaje Bartłomiej Ciążyński, doradca prezydenta Wrocławia ds. tolerancji i przeciwdziałania ksenofobii.
Tysiące wrocławian zebrało się około godziny 17:00 na Dworcu Głównym i przeszło aż pod katedrę na Ostrowie Tumskim. Tutaj około 18:30 – po decyzji prezydenta Jacka Sutryka – policja rozwiązała zgromadzenie.
– W trakcie jego trwania policjanci niestety ujawnili kilkanaście przypadków związanych z odpaleniem rac, materiałów pirotechnicznych, co jest zabronione na terenie zgromadzeń. 11 osób zostało wylegitymowanych, w tym jedna okazała się osobą poszukiwaną, w związku z czym została zatrzymana – dodaje nadkom. Kamil Rynkiewicz, Komenda Wojewódzka Policji we Wrocławiu.
Hasłem przewodnim tegorocznego marszu była „Polska Antybanderowska”, a organizatorzy w trakcie przemówień wspominali o trudnych momentach w polsko-ukraińskiej historii.
– Celem takich zgromadzeń, jak i działalności organizatora, nie jest świętowanie odzyskania niepodległości, tylko jest nim uprawianie polityki. My uważamy, że w tym dniu trzeba się cieszyć. My uważamy, że Wrocław jest miastem otwartym, miastem dla wszystkich, miastem również dla obywateli kultury ukraińskiej. Będziemy tej wizji miasta bronić odważnie i bezkompromisowo – podsumowuje Bartłomiej Ciążyński, doradca prezydenta Wrocławia ds. tolerancji i przeciwdziałania ksenofobii.