– Dla mnie to walka o wszystko. Nie okłamujmy się, w Polsce jest masakra i staramy się wszyscy to zmienić, a kobiety były zapalnikiem – mówi jedna z uczestniczek.
– Walczę o moją córkę i moje wnuczki, żeby miały wolność wyboru – dodaje kolejna.
– Nie, to nie tylko prawa kobiet. To także wszystkie inne sprawy – całe to zdenerwowanie, które trwa od marca, jak nie wcześniej. Postulaty zostały przekazane, zostało powiedziane, o co walczymy. Do końca roku rząd ma czas na pokojowe odstąpienie od władzy, więc zobaczymy, co to będzie. Czekamy. Myślę, że to jest możliwe. Jak nie teraz, to kiedy? Teraz są największe szanse na to. Myślę, że damy radę. Osiem gwiazek to symbol całego zdenerwowania, każdy wie, o co chodzi – podsumowuje kolejna protestująca.
Na rowerze, motocyklu, pieszo lub w samochodzie – forma nie ma znaczenia. Protestujący nie odpuszczają i codziennie po południu blokują miasto. W poniedziałek Marsz Ośmiu Gwiazd rozpoczął się w trzech miejscach Wrocławia, a uczestnicy spotkali się pod siedzibą Prawa i Sprawiedliwości na placu Solidarności.
– Myślę, że chodzi tutaj o cały światopogląd, który prezentuje nasze państwo, a z którym się nie zgadzamy. Tu nie chodzi tylko o prawa kobiet, tutaj chodzi o sprzeciw wobec tego. Nie damy zawłaszczyć państwa przez fanatyków religijnych. Nie damy sobie odebrać państwa przez oszołomów. Nie chcemy żyć w kraju, który się cofa do średniowiecza. Chcemy żyć w Europie, w nowoczesnym państwie, w państwie świeckim często. Wielu ludzi ma tutaj takie postulaty, w tym ja – wyjaśnia protestujący,
– Zaczęło się od praw kobiet, ale według mnie w tym momencie chodzi o równość, wolność i miłość – dodaje kolejna uczestniczka.
Są jednak ludzie, którzy nie popierają idei strajku i wyrażają to w dosadni sposób. Przykładem jest zniszczenie błyskawicy ułożonej z kwiatów i zniczy. Straż Miejska poszukuje kobiety, która to zrobiła.
Poniedziałkowe protesty przebiegały jednak w pokojowej atmosferze.
