Zaczęliśmy je nosić wiosną, kontynuowaliśmy w upalne lato i srogą zimę. Towarzyszą nam, ale większość ich nie lubi.
— Nie można przez nie oddychać, jest duszno, straszny dyskomfort – mówi pani Anna.
Niestety wiele osób nie tylko ich nie lubi, ale i źle nosi.
— Zakrywać usta i nos. No i zmieniać je często – mówi dr Dagmara Pokorna – Kałwak, lekarka rodzinna.
— Mało tego – ze Stanów Zjednoczonych już dochodzą informacje, żeby nosić dwie maseczki, bo lepiej chronią. U nas nie ma takich zaleceń, ale to pokazuje, że nie idziemy w kierunku zdejmowania, ale uszczelniania ich skuteczności – mówi dr Agnieszk Mastalerz – Migas, krajowa konsultant w dziedzinie medycyny rodzinnej.
Dla lekarzy maseczka to coś normalnego, gorzej ze zwykłym Kowalskim.
— Ta maska stała się dla mnie drugą naturą. My przewidywaliśmy, że póki nie ograniczymy transmisji wirusa to maseczki będą konieczne – tłumaczy dr Jarosław Drobnik, naczelny epidemiolog z USK we Wrocławiu.
Wrocławianie nie przepadają za maseczkami, ale większość wie, że są one konieczne.
— Przyzwyczaiłam się, trochę to trwa, więc nie robi mi to większej różnicy – mówi Justyna Najwer z Wrocławia.
— Raz poszedłem do sklepu i kurczę zapomniałem maseczki – mówi Robert Miękina z Wrocławia.
Lekarze szukają jeszcze innych dobrych stron noszenia maseczek, szczególnie o tej porze roku.
— Jesteśmy w kraju, w którym narażeni jesteśmy na smog, pył, zanieczyszczenie powietrza i można by taką tradycję noszenia maseczek zostawić na dłużej – tłumaczy dr Jarosław Drobnik, naczelny epidemiolog z USK we Wrocławiu.
Na razie jednak nikt nie zapewni nas, kiedy to może się skończyć.