Te zdjęcia i filmy obiegły cały świat. Pod wodą znalazły się całe osiedla. Woda wdarła się ul. Traugutta i Żabią Groblą. Fala miała prawie 2 metry wysokości i już nocą dotarła do Dworca Głównego, płynęła ul. Legnicką na Szczepin. Ucierpiało Zalesie, Zacisze, Kowale, Maślice, Rakowiec, najbardziej Kozanów. Do dziś wrocławianie pamiętają ten czas.
Tragedia dla ludzi, szczególnie dla chorych, biednych, masę ludzi potraciło swój dorobek życia, swoje oszczędności.
Mieszkałem wtedy na Trójkącie i pamiętam doskonale jak woda zalewała i trzeba było uciekać wtedy.
Byłam poza Wrocławiem i nie mogłam wrócić z dziećmi, pociągi nie jeździły. Pamiętam, bo mąż ratował wtedy książki z Ossolineum – mówią mieszkańcy Wrocławia.
Ogromnym wysiłkiem wrocławian udało się uratować Sępolno, Biskupin, wrocławski ogród zoologiczny.
Tu jest was bardzo dużo. Potrzeba na wiaduktach, koło Teatru Polskiego 50 osób. Jeżeli ktoś ma możliwość do pakowania. Ci panowie – zabierzcie ten piasek na tamte wiadukty. Jak ta tama puści są następne.
Piasek był na wagę złota. Zabierano go z placów budowy, piaskownic, nawet z podsypanych chodników. Walczono o Dworzec Główny, Ostrów Tumski i Ossolineum.
Myśmy rozebrali już praktycznie wszystko co się nam mogło przydać. Ten wał wytrzyma jeszcze dwie godziny, chyba że się pomyliłem. Szykujemy worki. To co mogliśmy zrobić w tej chwili .
Ludzie pływali pontonami i łódkami po zalanych do wysokości pierwszego piętra ulicach w centrum miasta.
Pamiętam jeszcze prezydenta Wrocławia jak pływał na łodzi pomagając ludziom, pamiętam ten czas bardzo dobrze.
3 tys. metrów sześciennych wody to było coś czego miasto nie powinno przetrzymać. Natomiast to, że udało się uchronić cały wrocławski Rynek, Ostrów Tumski, inne ważne obiekty, mosty, część Śródmieścia bardzo istotną. Ocalał Biskupin, Karłowice, większość cmentarzy, dzielnice najstarsze i najpiękniejsze. Przy tej fali to było zadanie, którego nikt się nie spodziewał – mówił Bogdan Zdrojewski, ówczesny prezydent Wrocławia.
Po latach tak wspomina tamten trudny dla wszystkich czas.
Ratowaliśmy ten dorobek materialny, który był naszym dorobkiem. I ten sukces dziś daje poczucie satysfakcji. Ale to był ogromny wysiłek, skala ryzyka ogromna, niewyobrażalna. I to, że nam się udało tak szybko pozbierać po powodzi, to też niezwykle cenne – mówi Bogdan Zdrojewski, prezydent Wrocławia w latach 1990-2001.
Ale to udało się dzięki postawie mieszkańców miasta.
Powódź jest jednym z mitycznych wydarzeń w historii Wrocławia. Wydarzeń rzeczywistych, ale mających postać mityczną. Bez wątpienia wrocławianie zachowali się znakomicie – mówi Rafał Dutkiewicz, prezydent Wrocławia w latach 2002-2018.
Ale nie obyło się bez poważnych konfliktów. W obronie swoich domów, które miały być zalane dla ratowania Wrocławia, stanęli mieszkańcy wsi Łany.
To było straszne. Powódź i fekalia, które pływały wszędzie – to było straszne – wspominają wrocławianie.
Dla upamiętnienia tych trudnych dni na moście Uniwersyteckim stoi powodzianka -ratująca z wody książki.