– Taka akcja zazwyczaj rozpoczyna się na wiosnę. Jest to mniej więcej połowa marca, albo przełom marca i kwietnia. To zależy od pogody i od tego, kiedy płazy budzą się ze snu zimowego i wychodzą w miejsca, w których się później rozmnażają, czyli do zbiorników wodnych. Zimują na lądzie i co roku odbywają takie wędrówki, przecinając jezdnię – mówi Edyta Turniak z Towarzystwa Herpetologicznego Natrix.
Wolontariusze pracują w miejscach, gdzie płazów na drogach pojawia się najwięcej. Zbierają żaby, ropuch i traszki do specjalnych pojemników i przenoszą w bezpieczne miejsce.
– Na odcinkach trasy, które pokonują ropuchy znajdują się ogrodzenia – tak zwane płotki herpetologiczne – które blokują drogę płazom. One nie mogą wtedy wejść na jezdnię, co ogranicza ich śmiertelność – mówi Edyta Turniak.
W całej Polsce działają różne grupy, które regularnie zajmują się przenoszeniem płazów. Są one ważnym elementem ekosystemu, którego brak może poskutkować niespodziewanymi zmianami.
– Ich brak w ekosystemie skutkuje tym, że będziemy mieć o wiele więcej uciążliwych owadów. W ogródkach przydomowych będzie więcej szkodników upraw, na przykład ślimaków – mówi Aleksandra Kolanek, prezeska Towarzystwa Herpetologicznego Natrix.
Z racji tego, że wszystkie płazy w Polsce są pod ochroną, taka akcja wymaga odpowiedniego pozwolenia.
– Jeżeli planujemy jakaś akcję, to trzeba się zwrócić do Regionalne Dyrekcji Ochrony Środowiska z prośbą o odstępstwo od zakazów w celu ochrony tych płazów – mówi Aleksandra Kolanek.
Prawo dopuszcza złamanie tego nakazu w przypadku wyższej konieczności. Dlatego każdy, kto widzi podczas, na przykład spaceru, płaza poruszającego się po jezdni, może go przenieść.