Nie ma chętnych do szczepienia na Covid-19. Likwidowane są punkty szczepień

Facebook
Twitter
LinkedIn
Email
Tak pusto w punktach szczepień jeszcze nie było. Odkąd minister zdrowia ogłosił początek końca pandemii, chętnych do zaszczepienia się pierwszą i nawet trzecią, przypominającą dawką po prostu nie ma. Lekarze, głównie w podstawowej opiece zdrowotnej, rezygnują z programu szczepień po to, by nie utylizować szczepionek. Wielu pacjentów nie przychodzi i nie odwołuje takiej wizyty. W Polsce ze szczepień skorzystało zaledwie 57 proc. Polaków. Jesteśmy na samym końcu listy europejskiej.

Mniej zaszczepionych jest tylko w Chorwacji, Słowacji i Rumunii. Na drugim biegunie jest Portugalia i 94 proc. zaszczepionych. Niewiele mniej jest we Włoszech i Hiszpanii. Polacy szczepią się z różnych powodów. Wielu boi się ciężkiego przebiegu choroby.

 – Obawiam się. Każdy się chyba obawia. Pani zaszczepiona? Ja tak. Mówiąc szczerze, bardziej powinni się obawiać niezaszczepieni – mówi wrocławianka. 

Podobnego zdania są lekarze. Obserwują swoich pacjentów od dwóch lat – od początku pandemii – i widzą różnicę, jak chorują zaszczepieni i niezaszczepieni. 

Widzimy u naszych pacjentów ciężko obciążonych dużo lżejszy przebieg. Trudno nam sobie wyobrazić co by było, gdyby nie byli zaszczepieni – mówi prof. Piotr Ponikowski, rektor UM we Wrocławiu, Centrum Chorób Serca w USK. 

Pacjenci leczeni w Klinice Anestezjologii i Intensywnej Terapii to w 95 proc. pacjenci niezaszczepieni. Wymagają intensywnej terapii i ich powrót do zdrowia trwa tygodniami.

 – Jeżeli chodzi o mężczyzn, to najczęściej jest to typowy pacjent w wieku 30-40 lat, dobrze zbudowany, z dużą masą mięśniową, w podtekście może z nadciśnieniem, z zespołem metabolicznym. To jest typowy pacjent covidowy. Oczywiście nie wszyscy są szczepieni –  mówi prof. Waldemar Goździk, kierownik Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii USK.  

To jest punkt szczepień w USK. Od kilku dni chętnych jest coraz mniej – zaledwie 100-150 osób dziennie. A jeszcze w maju, czerwcu było ponad 2 tysiące. W trzech punktach szczepiono nawet 4,5 tys. pacjentów dziennie. Teraz są tu gabinety specjalistyczne. Chętnych do szczepienia jak na lekarstwo. 

Pozostawię to bez komentarza. Uznano, że epidemia się kończy…No daj Boże, ja bym bardzo chciał – mówi prof. Waldemar Goździk, kierownik Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii USK.  

Zainteresowanie szczepieniami spada, a co do tego nikt nie ma wątpliwości, że to jedyny sposób przejścia, nie uchronienia się, ale łagodnego przejścia, dużo lżej i bez poważnych konsekwencji i to mówię z pełnym przekonaniem – mówi prof. Piotr Ponikowski, rektor UM we Wrocławiu, Centrum Chorób Serca w USK. 

Ale lekarze zdają sobie sprawę, że do końca pandemii jeszcze długa droga, choć rzeczywiście mniej trafia do szpitala chorych zakażonych w ciężkim stanie. 

Epidemia wcale się nie skończyła, choć słyszeliśmy to wielokrotnie. Liczba pacjentów wcale nie spada, jest trochę mniej chorych. Szczepmy się zwłaszcza 3 przypominającą dawką. Nie kontestujmy tego, szczepmy się, trzymajmy się razem, żeby było lepiej – mówi prof. Piotr Ponikowski, rektor UM we Wrocławiu, Centrum Chorób Serca w USK.