Panika z ekonomicznego punktu widzenia nie ma podstaw, ale jest nie bez znaczenia. Ceny paliw i surowców wzrosły w wyniku agresji Rosji na Ukrainę, ale i zachowania konsumentów, a więc nerwowe tankowanie sztucznie podnoszą ceny, bo zwiększa się popyt na paliwa.
– Rzeczywiście to jest taka niepotrzebna spirala inflacyjna i niepotrzebne strach i panika, które mogą się rozwijać. Apeluję do wszystkich, żebyśmy się tego nie bali. Na razie wszystko jest w porządku. Ani gotówki w bankomatach ani benzyny w dystrybutorach nie zabraknie. Dużo osób zaczęło wypłacać gotówkę, dużo osób zaczęło podjeżdżać na stacje benzynowe z kanistrami, chcąc zatankować więcej paliwa. To absolutnie nie ma sensu. To tylko i wyłącznie kwestia wywołania strachu i paniki wśród społeczeństwa – mówi dr Justyna Bokajło, politolożka i ekonomistka z Uniwersytetu Wrocławskiego.
Z taką paniką mieliśmy do czynienia w marcu 2020 roku podczas pierwszej fali pandemii. Wtedy ludzie masowo wykupowali żywność i papier toaletowy. Obecne zachowania i szturm na bankomaty i stacje benzynowe również związane są z lękiem wywołanym wojną na Wschodzie.
– Dzieje się tak w momencie, kiedy wyłączyliśmy myślenie, a włączyła się nam trauma międzypokoleniowa. To jest tak, że my Polacy widzimy w tej sytuacji, która dziś się dzieje na Ukrainie, taką kalkę z tego, co działo się w czasie II wojny światowej u nas. Ponieważ wszyscy nosimy w sobie trudne historie rodzinne, lektury i filmy, wizyty w obozach koncentracyjnych, to w tej chwili się odzywa. Staramy się odzyskać poczucie bezpieczeństwa poprzez kupowanie różnych rzeczy – podkreśla dr Beata Rajba, psycholożka z Dolnośląskiej Szkoły Wyższej.
Polska ma zapasy, a jeśli na stacjach nie ma paliwa, a w bankomatach gotówki, to tylko chwilowe. Warto pamiętać o tym, że zwiększone zapotrzebowanie wywołane paniką przekłada się na ceny benzyny i ropy, dlatego ekonomiści zalecają rozwagę i zachęcają do tego, żeby tankować, kiedy naprawdę będziemy tego potrzebować. Psychologowie podkreślają zaś, że panika jest normalna w takiej sytuacji.
– Kiedy przeżywamy lęk, to zwykle sami siebie napędzamy w tym lęku. Nie służą nam też informacje, które cały czas odsłuchujemy i oglądamy, a także rozmowy, które są katastrofizujące. Wymyślamy scenariusze, które się nie zdarzyły jeszcze. Zachęcam do tego, żebyśmy jednak pozostali przy faktach. Obserwujmy je, mówmy o tym, mówmy o swoich uczuciach, szukajmy wsparcia u specjalistów, jeśli czujemy, że jest trudno, ale nic więcej. Na tym zakończmy – dodaje dr Anetta Pereświet-Sołtan, psycholożka z Dolnośląskiej Szkoły Wyższej.
– Przede wszystkim usiądźmy i zastanówmy się, skąd biorą się nasze emocje. Czy to jest tak, że faktycznie brakuje paliwa? No nie brakuje go – chyba, że chwilowo na jakiejś stacji zostało ono wykupione przez panikarzy. Na końcu warto zobaczyć, jaki mam styl działania. Są trzy – koncentracja na działaniu, na emocjach i na unikaniu. Tutaj należy pójść za swoim stylem. W momencie, kiedy jesteśmy skoncentrowani na działaniu, to starać się pomóc. Jeżeli jesteśmy skoncentrowani na emocjach, warto zadzwonić do bliskich, a jeśli na unikaniu – najlepiej wyłączyć internet – podsumowuje dr Beata Rajba, psycholożka z Dolnośląskiej Szkoły Wyższej.
Przedstawiciele branży naftowej uspokajają kierowców i zaznaczają, że nie ma powodów do obaw. W podobnym tonie wypowiada się Narodowy Bank Polski, który zaznacza, że w całym kraju nie zabraknie gotówki.