Niskie ceny zboża i dramat rolników. PSL komentuje

Facebook
Twitter
LinkedIn
Email
Rozpoczęły się żniwa, a w magazynach zalega jeszcze zboże z poprzedniego roku. Sytuacja na polskiej wsi staje się coraz trudniejsza, bo ceny są rekordowo niskie, a rolnicy wyprodukowali zboże po bardzo wysokich cenach. Polskie Stronnictwo Ludowe podkreśla, że to wina rządzących, którzy nie przygotowali odpowiednich rozwiązań, a ich bezczynność doprowadziła do takiej sytuacji. 

Mirosław Jurewicz prowadzi gospodarstwo w Kotlinie Kłodzkiej. Uprawia rzepak, pszenice i buraki cukrowe.

– Sytuacja jest bardzo trudna. Muszę tak powiedzieć, bo magazyny są praktycznie w połowie zapełnione. A żniwa się już rozpoczęły i na pewno będzie problem z tym, gdzie to zboże przechowywać. Dalej dużo rolników posiada zboże w swoich magazynach i nie mają co z tym za bardzo zrobić, bo cena jest bardzo, bardzo niska na chwilę obecną – mówi Mirosław Jurewicz, rolnik z Kotliny Kłodzkiej.

Tak, że zboża nie opłaca się sprzedawać.

– W ubiegłym roku sprzedawali rzepak z żniwa za kwotę około 3400 złotych netto. Dzisiaj cena, którą się rolnikom proponuje to jest 1800 złotych netto. To jest połowa tej ceny. Zboża, pszenica 1500 złotych w ubiegłym roku. Dzisiaj to jest kwota 700-800 złotych za tonę pszenicy. Dla porównania ci rolnicy wyprodukowali na bardzo drogim nawozie za kwotę między 4 a 5 tysięcy złotych, gdzie kiedyś taki nawóz kosztował 1000-1500 zł. Ta sytuacja przełoży się na pewno na bezpieczeństwo żywnościowe nie tylko Dolnego Śląska, ale całego kraju – mówi Paweł Gancarz, prezes ZW Polskiego Stronnictwa Ludowego.

Winą za taką sytuację politycy PSL-u obciążają rząd, który ich zdaniem nie rozwiązał trwającego od roku problemu. Po wybuchu wojny do Polski przyjechały tony zboża z Ukrainy i mocno wpłynęły na ceny.

– Za chwileczkę wygasa umowa, na którą zgodziła się Rosja, czyli transport zboża do krajów afrykańskich przez Morze Czarne. I ten problem się jeszcze podwoi. Sytuacja ta, dramatyczna na rynku rolniczym w Polsce jest zatem spowodowana nie sytuacją wojenną na Ukrainie, tylko zaniechaniami rządu Prawa i Sprawiedliwości. Poprzedniego i obecnego ministra rolnictwa – mówi Jacek Protasiewicz, poseł na Sejm RP, PSL – Koalicja Polska.

– Problem jest tak naprawdę ze wszystkim, bo wpływa miód, wpływają owoce miękkie. Przez granicę przepływają bez szczegółowej kontroli. Praktycznie wszystkie artykuły rolno-spożywcze. No i tutaj jest taka zmowa milczenia – mówi Paweł Gancarz, prezes ZW Polskiego Stronnictwa Ludowego.

Politycy PSL przypominają, że rok temu złożyli projekt ustawy, który miałby pomóc w rozwiązaniu problemu.

– W tym projekcie mówiliśmy, ażeby wprowadzić system kaucyjny. Samochód wjeżdżający z produktami rolnymi wpłaca kaucję na granicy polsko-ukraińskiej. Kaucja jest zwracana, kiedy opuszcza terytorium Polski. Pomysł prosty, gwarantujący, że niekontrolowanego napływu towarów rolniczych na polski rynek nie będzie. Został całkowicie zarzucony. Rząd obiecał, że będzie budował bałtycki terminal zbożowy, ażeby ułatwić transport tego zboża drogą morską do krajów afrykańskich, tego ukraińskiego zboża. Nawet wybrano wykonawcę, ale do prac nie przystąpiono – mówi Jacek Protasiewicz, poseł na Sejm RP, PSL – Koalicja Polska.

Zobacz również

Premier Donald Tusk wziął udział w kolejnym posiedzeniu sztabu kryzysowego we Wrocławiu. – Otrzymaliśmy sygnał, że to jednak nie Mietków, tylko Wawrzeńczyce. To jest wielokrotnie mniejszy zbiornik – przekazał podczas posiedzenia sztabu kryzysowego premier, prostując wcześniejszą informację przekazaną przez prezydenta Wrocławia Jacka Sutryka. – My nic o tym nie wiemy. Moi ludzie w Chwałowie, w Domanicach, ani w Mietkowie nie odnaleźli jeszcze żadnego przecieku – skomentował Tomasz Sakuta, wójt gminy Mietków.

Social media

SKONTAKTUJ SIĘ Z NAMI!

Masz istotne informacje?

Napisz do nas:
kontakt@echo24.tv

Najnowsze programy