Maja Lewandowska studiuje budownictwo na trzecim roku i tym razem chciała włączyć się w pomaganie. Przyznaje, że sama dąży do uzyskania stypendium. Jeśli dobre wyniki na to pozwolą chciałaby przeznaczyć je na wymarzone wakacje
– Sama mam orzeczenie o niepełnosprawności i pomyślałam, że włączę się w akcję. Chciałam, żebyśmy zebrali jeszcze więcej. Studiuję na Wydziale Budownictwa Lądowego i Wodnego. Jestem na trzecim roku i chciałabym kontynuować naukę na Politechnice – mówi Maja Lewandowska, studentka i wolontariuszka akcji.
– Można powiedzieć, że akcja jeszcze trwa. Dopiero co skończyliśmy wysyłanie, one jeszcze docierają do naszych odbiorców. Na te chwilę mamy 17 tysięcy zadeklarowane, w zeszłym roku było to ponad 23 tysiące. Działaliśmy online, a nasza zabawa zgromadziła ponad 130 osób i powstało ponad 500 listów – dodaje Kamil Nawirski, opiekun akcji Nocnego Listowania PWr.
W zeszłym roku liczba uczestników także przekroczyła setkę, ale udało się wysłać nieco mniej – 400 listów. Teraz udało się powrócić, choć wirtualnie, do liczby sprzed pandemii. Od kuchni działało blisko 40 osób.
– Ja tworzyłam bazę firm, weryfikowałam adresy i dane przedsiębiorstw. Potem przygotowywałam ozdoby i na końcu same listy. Przy tworzeniu tej bazy było trochę pracy, ale potem razem z innymi wolontariuszami spędziliśmy czas i to była najlepsza rekompensata. Było warto – mówi Maja Lewandowska, studentka i wolontariuszka akcji.
Teraz czas weryfikacji. Niektóre firmy dopytują, sprawdzają wiarygodność studenckiej akcji, by móc przelać pieniądze. Do akcji co roku dołącza coraz więcej osób i firm. Wszystko po to, aby pomóc potrzebującym i zdolnym studentom.
– Oprócz samych studentów, którzy na pewno są największym gronem tej akcji, dołącza coraz więcej osób. Do tego pracownicy uczelni, profesorowie. Cała pula osób. Często są to firmy, których pracownicy dołączają do nas w ramach wolontariatu – podsumowuje Kamil Nawirski, opiekun akcji Nocnego Listowania PWr.