– Pytaliśmy przede wszystkim mieszkańców i mieszkanki Nadodrza i Kleczkowa o to, jak chcieliby tutaj na miejscu spędzać czas, ponieważ wiemy, że mnóstwo ludzi tutaj jest aktywnych w kulturze, angażuje się w działania społeczne. Ale rzeczywiście, żeby w kulturze coś zrobić zazwyczaj, gdzieś tam kierowali się w stronę starego miasta. Nam zależy absolutnie, żeby tę energię zachować tutaj, na miejscu, więc i ankietowo pytaliśmy o to, jakie mają oczekiwania wobec klubu. Badaliśmy też tą publiczność, która tutaj przychodziła, bo przecież tutaj też całkiem duża społeczność się gromadziła. No i musieliśmy te stare z nowym połączyć – mówiła Dominika Kawalerowicz dyrektorka Wrocławskiego Instytutu Kultury.
Oprócz badania potrzeb i przygotowania nowego programu odświeżono także wnętrze klubu. Metamorfoza ruszyła w wakacje, a po kilku miesiącach przestrzeń została przeorganizowana i nabrała nowego charakteru, ale z dawnym sznytem lat 60.
– Stąd pomyśleliśmy, że nawiążemy do stylistyki tych lat bardzo delikatnie, w materiałach, w foncie, w identyfikacji. Po to, żeby oddać trochę klimat tych wspomnień o tym miejscu, ale jednocześnie staraliśmy się przygotować wnętrze nowoczesne, też dostosowane do potrzeb młodszych, co tu dużo mówić, często odbiorców. Ale myślę, że i starsi poczują się tu lepiej. Nasza przestrzeń to nie tylko zajęcia, ale też otwarte miejsce, otwarte na co dzień, z ofertą działań kulturalnych, gdzie można po prostu posiedzieć, napić się kawy, oranżady, popracować. Nie trzeba też niczego kupować, można spędzić u nas dzień, popracować albo spotkać się – mówiła Natalia Romaszkan kierowniczka działu programowania miejsc i wydarzeń Wrocławskiego Instytutu Kultury.
Miejsce to otwarte jest od wtorku do piątku i odbywają się tu zajęcia artystyczne i kulturalne w formie klubów np. klub kolaży, klub filmowy i teatralny, a także spotkania z kabaretem improwizowanym. Do południa działać ma klub dla najmłodszych.
– We wtorki i w piątki zapraszamy rodziców z małymi dziećmi. Około roczku do czterech lat, myślę, to jest taka nasza grupa docelowa. I będziemy robić figle-migle, czyli taki, można powiedzieć, nie-warsztat. Chcemy, żeby to była przestrzeń oddana po prostu we władanie małym ludziom i ich rodzicom – mówiła Katarzyna Iwanio-Kozak z Wrocławskiego Instytutu Kultury.
Reotwarcie Klubu pod Kolumnami zainaugurowała wystawa ilustracji Gosi Herby pochodzącymi z publikacji „Lodorosty i bluszczary” poety Jerzego Ficowskiego, a na zamkniecie imprezy wystąpiła grupa teatru improwizowanego „Improwizowane Poniedziałki” z występem zatytułowanym „Niezłe harce, czyli wieczór krótkich gier”.