– Zaczęliśmy tę kadencję samorządu od programu in vitro dla wrocławianek i wrocławian. Dzięki temu programowi, na świat przyszło wiele nowych obywatelek, wielu nowych obywateli naszego miasta. No i kończymy także bardzo mocnym, wydaje mi się, akcentem prorodzinnym, a mianowicie „pokojami narodzin” – mówi prezydent Wrocławia Jacek Sutryk.
„Pokoje narodzin” mają być łącznikiem pomiędzy porodem domowym a szpitalną salą. Ich wnętrze jest bardziej przyjazne i ma w pewnym stopniu imitować warunki panujące w domu. Pilotażowy program tych specjalnych sal, w którym wzięło udział 120 pacjentek, już się zakończył. Teraz program zostanie przekazany do zatwierdzenia przez Radę Miejską Wrocławia.
– Kwota, którą przeznaczamy na to działanie, to milion złotych. To pozwoli do programu zaprosić ponad 1000 pań. No i w zależności od tego, czy to zainteresowanie będzie większe, myślę, że będzie z roku na rok większe, tak jak jest coraz większe zainteresowanie programem in vitro – dodaje prezydent.
Co istotne, z „pokojów narodzin” korzystać będą mogły osoby bez względu na ich stan materialny.
– Bez względu na finanse, każda wrocławianka, czy każda kobieta, która rodzi we Wrocławiu, będzie mogła skorzystać z tych pięknych „pokojów narodzin” – mówi ginekolożka prof. dr hab. n. med. Lidia Hirnle.
„Pokoje narodzin” to nie jedyny projekt adresowany do ciężarnych. Realizowany jest także program szkół rodzenia.
– My od lat rozwijamy sieć szkół rodzenia, jest ich w tym momencie sześć oraz jedna dedykowana osobom z niepełnosprawnościami – mówi Joanna Nyczak, dyrektorka Wydziału Zdrowia i Spraw Społecznych Urzędu Miejskiego Wrocławia.
– Jest to bardzo cenna i fajna inicjatywa, dlatego że dzięki temu te pacjentki, które chcą rodzić, tak naprawdę jesteśmy w stanie w dużym stopniu odczarować ten strach przed porodem – wyjaśnia dr hab. n. med. Tomasz Fuchs, kierownik kliniki ginekologii i położnictwa USK we Wrocławiu.
Program in vitro cieszący się popularnością jest wciąż tematem kontrowersyjnym. Jedna ze zwolnionych ze szpitala im. Falkiewicza na Brochowie lekarek wprost mówi o tym, że odmawiano tam pacjentkom w ciąży z in vitro zabiegu cesarskiego cięcia.
– Nie rozumiem, jak można być przeciwnikiem in vitro. Dzięki temu, że przyjęliśmy we Wrocławiu program in vitro, na świat przyszło wiele wrocławianek i wrocławian. To także oznacza szczęśliwych rodziców i uśmiechniętych dziadków, ale to jest szpital samorządu województwa. To marszałka należałoby pytać, jeżeli coś nie działa, to po prostu to trzeba zmienić. To jest XXI wiek i w takim mieście, jak Wrocław, nie może do takich sytuacji dochodzić – mówi prezydent Jacek Sutryk.