Oaza spokoju i uczciwość, czyli zawód na wyginięciu: zegarmistrz

Facebook
Twitter
LinkedIn
Email
Przed wojną w Lwówku Śląskim było ośmiu zegarmistrzów, teraz jest jeden i jest to kobieta pani Danuta. Od 30 lat pracuje jako zegarmistrzyni, a w jej zakładzie można obejrzeć przedwojenne zegary. Co w tym zawodzie najbardziej się liczy? Czy zawód zegarmistrza jest już na wyginięciu?

– Przed wojną u nas było 7 lub 8. Tak samo było w Gryfowie, w Bolesławcu, w Jeleniej Górze może było trochę więcej, bo większe miasto relatywnie. A po wojnie ta sama ilość zegarmistrzów prawie się zachowała i na naszych oczach to się kurczy wszystko — mówi Eugeniusz Braniewski, przewodnik miejski, mieszkaniec Lwówka Śląskiego.

– Po śmierci męża zastanawiałam się, żeby zamknąć ten zakład i nie prowadzić tej działalności dalej. Ale ludzie zaczęli dzwonić, prosili, żebym przyszła, że jednak jestem potrzebna w tym mieście. I tak pomału zaczęłam przychodzić. Czas żałoby przeszłam w tym zakładzie — mówi Danuta Kopeć, zegarmistrzyni.

– Zegarmistrzostwo potrzebuję skupienia, oderwania się. Jeżeli coś ważnego jest do zrobienia to się wyciszyć. Drzwi zamknąć do zakładu, chociaż albo robotę do domu zabrać — mówi Eugeniusz Braniewski, przewodnik miejski, mieszkaniec Lwówka Śląskiego.

– W zegarku nic nie można przerobić. Tak jak został stworzony to tak musi być, bo każda przeróbka to później są takie sytuacje, że jakiś czas chodzi, później się zatrzymuje i tak dalej. W zegarmistrzostwie trzeba być uczciwym — mówi Danuta Kopeć, zegarmistrzyni.

To zawód, który wymaga oddania i pasji. Osiągnięcie sukcesu w nim zależy od niezwykłej cierpliwości, precyzji oraz zdolności manualnych.

– Zawód jest wymierający. Jednym słowem nikt nie chce, nawet widzę, jak często mówią, że oni by nie utrzymali swoich rodzin z takich drobnych pieniędzy — mówi Danuta Kopeć, zegarmistrzyni.

Zobacz również

Social media

SKONTAKTUJ SIĘ Z NAMI!

Masz istotne informacje?

Napisz do nas:
kontakt@echo24.tv

Najnowsze programy