- Na Dolnym Śląsku, w miastach, miasteczkach, ale też w całej Polski ludzie chcą wiedzieć, co się dzieje w gminie i w mieście. Chcą się aktywnie włączać w prace małe i duże. Czasami te sprawy wymagają jednak – albo niestety – wszczęcia postępowania sądowego – mówi dr hab. Michał Bernaczyk, prof. UWr, Wydział Prawa, Administracji i Ekonomii UWr.
- Myślę, że nikogo nie trzeba przekonywać do tego, że uniwersytet to otwartość. To nie tylko kształcenie, nie tylko badania, ale także ich weryfikacja i sprawdzanie w praktyce. Ta konferencja jest najlepszym dowodem na to, że oprócz rozwiązań prawnych, należy testować w praktyce wykorzystanie różnych działań – dodaje dr hab. Bartłomiej Krzan, prof. UWr, prodziekan ds. badań naukowych i współpracy z zagranicą Wydziału Prawa, Administracji i Ekonomii UWr.
- W pierwszej kolejności musimy się zastanowić, gdzie lokalizować ten spór – czy tak, jak to ukształtowała praktyka w sądach administracyjnych. One wydawały się obywatelom przystępne ze względu na niskie koszty procesowe. Czy też w sądach powszechnych w postępowaniu cywilnym? Plus i minusy każdego działania będą analizowane w trakcie, niekiedy w oparciu o bardzo barwne historie. Od informacji o sieci wodociągowe w małej gminie, po działalność służb specjalnych i kontrwywiadu wojskowego – mówi dr hab. Michał Bernaczyk, prof. UWr, Wydział Prawa, Administracji i Ekonomii UWr.
- To zawsze można przedstawić jako konflikt dwóch wizji. Z jednej strony obywatel chciałby wiedzieć i uzyskać pełnie informacji, a z drugiej strony on jest powstrzymywany lub równoważony przez konieczność ochrony informacji lub prywatności innych podmiotów – dodaje dr hab. Bartłomiej Krzan, prof. UWr, prodziekan ds. badań naukowych i współpracy z zagranicą Wydziału Prawa, Administracji i Ekonomii UWr.
- Te problemy, o których mowa, zaczęły się na przełomie 2010/2011 roku. Po entuzjazmie nastąpiło ochłodzenie. Na pewno w 2015/16 nastąpiło nasilenie, ale wymyka się to zjawisku polaryzacji, więc ten problem z dostępem do informacji wydaje się być apolityczny – mówi dr hab. Michał Bernaczyk, prof. UWr, Wydział Prawa, Administracji i Ekonomii UWr.
- Sednem tego problemu jest podanie tej informacji, która nie grozi naruszeniu interesów kogoś innego. Ale też nie chodzi o to, żeby pod „płaszczykiem” ochrony informacji, gwarantować komfort władzy, która ma podlegać prawu i ma stosować prawo – podsumowuje dr hab. Bartłomiej Krzan, prof. UWr, prodziekan ds. badań naukowych i współpracy z zagranicą Wydziału Prawa, Administracji i Ekonomii UWr.
W konferencji wzięli udział eksperci, ale także dziennikarze, którzy w imieniu obywateli na podstawie prawa prasowego mają prawo zdobywać informacje. Bez tego nie ma społeczeństwa demokratycznego i nie ma demokracji.