Hydrogeolog: We Wrocławiu możemy spodziewać się fali pomiędzy rokiem 2010, a tej z 1997

Facebook
Twitter
LinkedIn
Email
- Aktualne dane pokazują, że możemy spodziewać się przejścia fali powodziowej We Wrocławiu wysokości pomiędzy tym, co było w roku 2010 a tym, co było w roku 1997 - ocenił na antenie Telewizji Echo24 hydrogeolog doktor Sebastian Buczyński z Uniwersytetu Wrocławskiego. - Aktualne dane IMGW, którymi dysponujemy pokazują, że sytuacja będzie poważna, jest dosyć duży stan zagrożenia. Jeśli mamy tutaj operować liczbami (...) możemy spodziewać się wody w wysokości ponad 700 centymetrów. Chodzi tutaj o stan Odry na wodowskazie w Trestnie. No i aby to nieco zobrazować, najlepiej odnieść to poprzez analogię do tego co było wcześniej, czyli w roku 1997 i 2010. W roku 1997 mieliśmy na wodowskazie w Trestnie, w trakcie przejścia kulminacji fali powodziowej, 724 centymetry. Teraz spodziewamy się około 700-705 centymetrów. Natomiast w roku 2010 kiedy Wrocław wyszedł, obronił się przed wielką wodą było to 680 centymetrów. Także aktualne dane pokazują, że możemy spodziewać się przejścia fali powodziowej wysokości pomiędzy tym co było w roku 2010 a tym co było w roku 1997 - dodał Buczyński.

Dariusz Wieczorkowski: Zaczynamy naszą rozmowę od raportu na temat trudnej sytuacji powodziowej na Dolnym Śląsku. Wszyscy wypatrują fali, które ma dotrzeć w środę, późnym popołudniem do stolicy regionu, do Wrocławia. Czego możemy się spodziewać na dziś, gdy rozmawiamy. Rozmawiamy w poniedziałek po południu.

Hydrogeolog doktor Sebastian Buczyński: – Aktualne dane IMGW, którymi dysponujemy pokazują, że sytuacja będzie poważna, jest dosyć duży stan zagrożenia. Jeśli mamy tutaj operować liczbami (…) możemy spodziewać się wody w wysokości ponad 700 centymetrów. Chodzi tutaj o stan Odry na wodowskazie w Trestnie. No i aby to nieco zobrazować, najlepiej odnieść to poprzez analogię do tego co było wcześniej, czyli w roku 1997 i 2010. W roku 1997 mieliśmy na wodowskazie w Trestnie, w trakcie przejścia kulminacji fali powodziowej, 724 centymetry. Teraz spodziewamy się około 700-705 centymetrów. Natomiast w roku 2010 kiedy Wrocław wyszedł, obronił się przed wielką wodą było to 680 centymetrów. Także aktualne dane pokazują, że możemy spodziewać się przejścia fali powodziowej wysokości pomiędzy tym co było w roku 2010 a tym co było w roku 1997.

I w ostatnich dniach słyszymy, że nie można porównywać tego co się działo 27 lat temu względem tego, co być może wydarzy się za kilka dni, bo poprawiła się infrastruktura, bo sytuacja jest zupełnie inna. Pan jak na to patrzy?

– Zgadzam się zupełnie z tym podejściem, ponieważ sytuacja w przeciągu tych wielu lat uległa poprawie na lepsze. Jeśli miałbym tutaj wymieniać i mamy na to czas, to oczywiście zbiornik Racibórz, który jest w stanie przejąć ogromne ilości wód płynących Odrą z Republiki Czeskiej. Dodatkowo doszło szereg polderów zalewowych wykonanych przez Wody Polskie lub przez Lasy Państwowe w ramach programu wspierania retencji. Są to też obiekty, które bardzo dobrze zdają egzamin. Jeśli chodzi o sam Wrocław, tutaj kluczowa taka kwestia, to również modernizacja Wrocławskiego Węzła Wodnego. No i oddanie kanału odpływowego, który pozwala przerzucić część wód z Odry do rzeki Widawy, takim bajpasem ominąć Wrocław od północy. Tutaj też najlepiej posłużyć się liczbami, ponieważ w roku 1997, kiedy szacowano, ponieważ musimy zdawać sobie rację z tego, że te stany powodziowe, ekstremalne, to są stany szacunkowe. Nikt nie jest w stanie zmierzyć w danym momencie, naprawdę, ile tej wody płynęło, ale w roku 1997 szacunki, a są do tego odpowiednie wzory, aby to wyprowadzić, mówiły o tym, że płynęło 3700 metrów sześciennych wody na sekundę. Wrocławski Węzeł Wodny był wtedy w stanie przejąć 2200 metrów sześciennych wody na sekundę, bezpiecznie przeprowadzić przez Wrocław. Tak się nie stało, rzecz oczywista. Pamiętamy to wszyscy. Natomiast dzisiaj Wrocławski Węzeł po modernizacji jest w stanie bezpiecznie przeprowadzić przez Wrocław, oczywiście jeśli zda swój egzamin, bo to będzie jego pierwszy taki duży test po oddaniu kompleksu, 3100 metrów sześciennych na sekundę. (…) Myślę, że w Wodach Polskich teraz też specjaliści się tym zajmują, aby nie doprowadzić do tego, aby do Wrocławia dopłynęło więcej niż 3100 metrów sześciennych wody na sekundę. Jeśli się tak wydarzy, no to Wrocław jest bezpieczny. Jeżeli nie nastąpi jakaś awaria systemu, nie wydarzy się coś, co jest nie do przewidzenia, wówczas woda będzie utrzymywała się w międzywalu, bądź w tym korycie, które jest wyznaczone w centrum miasta takim dosyć stromym. Wody Polskie, z tego co się orientuje aktualnie, podejmują starania do tego, aby nie doprowadzić do nałożenia się dwóch fal powodziowych, jednej która idzie Nysą Kłodzką i druga, która idzie Odrą z Raciborza. To miało miejsce w 1997 roku, stąd była sytuacja też taka jaka była, aktualnie dysponując zbiornikiem Racibórz. Są w stanie zatrzymać falę idącą z Czech, no i w ten sposób fala powodziowa, która, ten pik fali powodziowej, który będzie przechodził przez Wrocław, może być niższy, ale fala powodziowa będzie trwała dłużej.

(…)

Chciałem podkreślić tylko, że jesteśmy na takiej granicy niewiadomego. Jak będzie wysoka ta woda, tak do końca nie jesteśmy tego w stanie powiedzieć, bo są to tylko modele szacunkowe bazujące na różnych algorytmach. Jak zachowa się Wrocławski Węzeł Wodny, ale sytuacja jest na tyle poważna i ten bufor, ta rezerwa, o której jeszcze w niedzielę rano mówiono, „że spokojnie, że spodziewamy się dwóch tysięcy metrów sześciennych na sekundę – mamy 30 procent rezerwy. Wrocławski Węzeł Wodny przeprowadzi trzy tysiące. Nie ma żadnego problemu”. Teraz zgodnie z aktualnymi danymi niebezpiecznie zbliżamy się do przepustowości Wrocławskiego Węzła Wodnego.

(… Na pewno sytuacja będzie się od jutra dość dynamicznie zmieniać. Ta woda będzie stopniowo przyrastać i tej kulminacji spodziewamy się, jak wykazują modele, w środę, w czwartek.

Zobacz również

Social media

SKONTAKTUJ SIĘ Z NAMI!

Masz istotne informacje?

Napisz do nas:
kontakt@echo24.tv

Najnowsze programy