Joanna Lamparska o niezwykłym znalezisku we Wrocławiu: Kilogramy złota

Facebook
Twitter
LinkedIn
Email
- Na wrocławskich Sołtysowicach, między działkami, nie wiem czy kiedykolwiek tam byłeś, jest fort. Jest potężny fort, fort piechoty numer 4, nazywa się Lisia Góra. Trzy lata temu zaczął się nim opiekować Adam Frądczak, który mieszka w Oleśnicy, ze swoją córką, która ma dzisiaj 12 lat, z Julką. I karczowali go 8 miesięcy, wyciągali drzewa, gruz i nagle mamy swoje piękne miejsce. Cudowny schron, jak się lubi oczywiście takie rzeczy, z takim płaszczem betonowym, z takimi stanowiskami, to wygląda jak w grze komputerowej, mówię to oczywiście ustami laika - opowiadała w studiu Telewizji Echo24 Joanna Lamparska, dziennikarka i podróżniczka.

– I jak to w takich miejscach bywa, tam się schodzą różni poszukiwacze, eksploratorzy, potężny sprzęt, znajdują jakieś drobiazgi, ale skarby, tajemnice same sobie wybierają do kogo przychodzą. I kilka dni temu dwunastoletnia córka Adama, Julka, chodząc z wykrywaczem, tam jest dużo żelaza, mówi, o wariuje ten wykrywacz, coś jest nie tak. I nagle patrzy, słuchaj, takie odciągi tam od schronów, czyli takie druty jakby i w środku słoik.

– Wyciąga ten słoik, ja ten słoik miałam w rękach kilka dni temu. W słoiku jest gazeta, w gazecie portfelik, w portfeliku 27 monet, taki zniszczony już portfelik i kartka. I na tę kartkę nikt tak naprawdę nie zwrócił uwagi, gdyby nie wrocławski eksplorator Zbigniew Tyrlik, pseudonim Zając, będzie łatwiej, i Zając się uparł, mówi muszę to przetłumaczyć, przetłumaczył.

– I słuchaj, i jest coś niezwykłego: „Drogi Hansie, my się wycofujemy. 6 maja 1945 rok, jest to dzień kapitulacji Wrocławia. Mamy ze sobą trochę srebrnych monet. Tobie zostawiamy walizkę, w której jest 10 tysięcy marek w złocie, w złotych monetach. Zostawiamy Ci ją w bunkrze 1015 na wachcie”.

– Wachtplatz to jest plac Solidarności dzisiejszy we Wrocławiu, a bunkier 1015 jest troszeczkę bunkrem widmo. To jest ta część podziemnego Wrocławia, której poszukiwacze szukają od bardzo wielu lat (…). Ponieważ nie widać go na powojennych zdjęciach, ani lotniczych, ani miasta, czyli Rosjanie mogli go po prostu zagruzować.

– Tam był szpital. Ten szpital mógł zostać trafiony np. przez bombę, ludzie tam zginęli i Rosjanie, którzy byli tu przez dwa dni samopas we Wrocławiu od 6 maja do momentu, kiedy Wrocław przejmuje polska władza, czując ten smród rozkładających się na przykład ciał, po prostu zawalili wejście.

Zobacz również

Choć w ostatnich dniach największe emocje budził widok zalanych miast, ogromne straty ponieśli również rolnicy. O wsparciu dla nich, także w kontekście bezpieczeństwa żywnościowego regionu i całego kraju, mówił dziś we Wrocławiu wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak.

Social media

SKONTAKTUJ SIĘ Z NAMI!

Masz istotne informacje?

Napisz do nas:
kontakt@echo24.tv

Najnowsze programy