Paweł Czuma: Dzień dobry, moim i Państwa gościem jest Pan Radosław Ratajszczak, były prezes wrocławskiego ZOO, ale przede wszystkim światowej sławy ekspert w dziedzinie ratowania zagrożonych gatunków. Dzień dobry Panie Prezesie.
Radosław Ratajszczak: Dzień dobry, witam Państwa.
We wrocławskim zoo nie ma już Pana od ponad dwóch lat. To długo i krótko, bo też i wyjątkowo dużo rzeczy się wydarzyło w tym naszym wrocławskim ogrodzie zoologicznym od Pana odejścia. Smuci mnie jako wrocławianina i miłośnika tego ogrodu to, że niestety wydarzyło się tam dużo też złego. Ale na początek chcę zadać Panu takie być może trochę kontrowersyjne pytanie. Czy to dobrze, że obecnie wrocławskim ogrodem zoologicznym kieruje polityk?
To się bardzo rzadko zdarzało w historii światowej ogrodów zoologicznych. Raczej w krajach takich jak Indie, tam rutynowo są to najczęściej emerytowani żołnierze czy policjanci. To nie jest dobre dla indyjskich ogrodów. Zdarzyło się to także w czasie wojny, kiedy Niemcy po prostu osadzili polityków w polskich ogrodach zoologicznych. Teraz w Europie nie przypominam sobie takiego przypadku. Myślę, że jest to czasowe, mam taką nadzieję.
(…)
Ja pragnę przypomnieć, że w czasie kiedy Pan był prezesem ogrodu zoologicznego we Wrocławiu, nasz ogród był oceniany przez ekspertów, bo to taki był ranking, jako trzeci najlepszy ogród zoologiczny na świecie, między innymi dlatego, że bardzo intensywnie prowadzone były pod Pana kierunkiem działania na rzecz ratowania zagrożonych gatunków. Pytanie zasadnicze, czy nasz ogród zoologiczny jeszcze realizuje swoją misję w tej chwili?
Tak, dlatego, że jeszcze pozostała część ludzi, którzy wiedzą o tym i byli w to mocno zaangażowani i właściwie kontynuują, bo to jest tylko kontynuacja, nie doszedł ani jeden nowy program, ani jeden nowy projekt. Z nowych gatunków doszły pieski preriowe, które z ochroną środowiska nie mają nic wspólnego i pewnie niedługo będą klasyfikowane jako gatunek inwazyjny. Nie ma tego ruchu, nie ma nowych przychówków, bardzo mało przychówków. Są lwy, którymi epatujemy się. Lwy były w tym ogrodzie od wieków, zawsze. Była młoda kolczatka, to jest chyba największa strata, bo to była chyba piąta w Europie. Lwów się urodziło w Europie kilkadziesiąt tysięcy, tygrysów też, ale kolczatek pięć. I była młoda. Myśmy o te kolczatki walczyli.
(…)
Jeszcze jedna rzecz, bo pewnie duża część naszych widzów pamięta, że Pana odejście, które było Pana decyzją, odbywało się w nie najlepszej atmosferze i ja nie ukrywam, że byłem trochę rozgoryczony tym, że władze Wrocławia nie stanęły na wysokości zadania i nie podziękowały Panu za realizację tej gigantycznej misji, jaką było odbudowanie tak naprawdę tego ogrodu zoologicznego i uczynienie z niego wzorcowej instytucji w skali świata. Czy przez te dwa, dwa i pół roku doszło wreszcie do Pana spotkania z prezydentem Wrocławia? Wyjaśniliście sobie Panowie…
Nie, nie, nie, absolutnie nie było takiej inicjatywy. Ja teraz właśnie muszę sobie kupić nową kartę wolnego wstępu, bo nie mam prawa jakiegoś wstępu do zoo takiego, więc muszę sobie jakoś radzić. Natomiast nie było takiej propozycji i nie było nawet takich przymiarek.