TYLKO U NAS: W poniedziałek 2 grudnia odbudowa tymczasowego mostu w Stroniu Śląskim

Facebook
Twitter
LinkedIn
Email
- Podpisaliśmy umowę z wykonawcą 16 października na odbudowę tego tymczasowego mostu w Stroniu Śląskim, ale trzeba pamiętać, że taki wykonawca musi wykonać badania, musi zaprojektować taki most, musimy wykonać przyczółki, musimy uzyskać pozwolenia na postawienie tego mostu. Już mogę powiedzieć, że od poniedziałku ruszamy, bo przed chwilą dostałem informację, że jest decyzja wojewody pozytywna, że możemy już tam ruszać - zadeklarował w trakcie debaty Echo Dolnego Śląska na antenie Telewizji Echo24 wicemarszałek Michał Rado. - To były też uzgodnienia z właścicielami terenu, uzgodnienia czynszu, bo tutaj też mówimy o czynszu, który musi województwo zapłacić za ustawienie na prywatnej działce takiego mostu. Też nie zapominajmy, że ważne jest bezpieczeństwo mieszkańców, że my nie możemy tak w ciągu dwóch tygodni postawić mostu i później liczyć, że on się nie zawali, dlatego to są procesy, które trwają. Mówimy o miesiącu, tak naprawdę na razie miesiącu tych uzgodnień, projektów, wyłonienia wykonawcy i od poniedziałku będziemy ruszać, bo po wykonaniu tych wszystkich procedur, po wykonaniu tych przyczółków, przybudowy, wojsko zamontuje ten most i prawdopodobnie do końca roku, początek przyszłego roku ten most będzie stał - ocenił Rado.

Dolny Śląsk wciąż walczy z usuwaniem skutków wrześniowej powodzi, która nawiedziła region. O wyzwaniach, z którymi wciąż muszą mierzyć się Dolnoślązacy, rozmawialiśmy z gośćmi programu Echo Dolnego Śląska. W studiu gościli: Małgorzata Calińska-Mayer (PiS), Katarzyna Lubiniecka-Różyło (Nowa Lewica), Monika Włodarczyk (KO) i wicemarszałek Michał Rado (Trzecia Droga-PSL).

– To, co jest problemem dzisiaj, jeśli chodzi o skutki powodzi na Dolnym Śląsku, bo mówimy tutaj głównie o naszym regionie, to jest przede wszystkim to, że 800 osób, 800-900 to jest ta grupa osób pozostających bez mieszkań. Czyli bez domów, bez mieszkań. Jeżeli ktoś z nas może sobie to wyobrazić, a widzieliśmy te wzruszające, tragiczne obrazki, czy zdjęcia, czy filmy właśnie z tych chwil popowodziowych, to proszę sobie uświadomić, że ci ludzie do dziś żyją w tym wszystkim, co nas bulwersowało w kilku zdjęciach. Więc przerażające sytuacje tam nie zniknęły. I to, co ja chciałabym, na co zwrócić uwagę, to znaczy problem pomocy dla powodzian rozwiąże się wtedy, kiedy wszyscy mieszkańcy, którzy stracili domy będą mieć swoje domy nowe lub odbudowane te własne. Walka ze skutkami powodzi skończy się wtedy, kiedy przedsiębiorcy wrócą do pracy, kiedy wszystkie instytucje i to wszystko, co w zasadzie pomaga żyć wróci do normy. Czy to będzie proces miesiąca, dwóch? Nie sądzę. Uświadommy sobie, że skala zniszczeń, która się pojawiła po powodzi, 880 kilometrów dróg, 900 czy prawie 900 osób bez mieszkań. Widzieliśmy te zburzone bloki, budynki, błoto, które zalało wiele posiadłości – komentowała radna Monika Włodarczyk.

– Wszystko jest priorytetem i mieszkania i pieniądze dla tych ludzi, żeby mogli odbudować domy czy mieszkania, które popłynęły z wodą, ale również osuszanie i remont mieszkań, które mają. Jeżeli mieszkają w blokach, to jest również niezbędna natychmiastowa pomoc dla wspólnot mieszkaniowych albo dla spółdzielni mieszkaniowych, bo przecież uszkodzone są nie tylko w środku mieszkania, ale stropy, cała infrastruktura, kanalizacja, to wszystko naczynia powiązane, a jeżeli chodzi o te organizacje, to one jak do tej pory środków żadnych nie dostały, a chociażby w Kłodzku to 60 procent jakby tych bloków, to należy do jednej spółdzielni mieszkaniowej i ona jakby stara się robić niby za swoje pieniądze, tak samo wspólnota, to co może zabezpiecza z pieniędzy mieszkających tam, taki jeden strop to ponad 300 tysięcy złotych. Tak samo odbudowanie miejsc pracy, pracodawcy jeszcze nic nie otrzymali, może nieliczni już, bo tam 0,6 proc. z całego jakby tego funduszu to otrzymali, ale to jest po prostu nieliczna grupa. Natomiast wiele po prostu małych działalności jak: zakłady fryzjerskie, jak kosmetyczne, piekarnie, cukiernie i inne, to wszystko po prostu żyło z tej pracy. Nie ma mieszkań, nie ma pracy, nie ma niczego, ponad 60 procent mieszkańców było zatrudnionych przez miejscowych pracodawców, chociażby w Kłodzku. To wszystko jest bardzo duży problem i problemem są drogi – oceniła radna Małgorzata Calińska-Mayer.

– Wojsko pomaga zbijać tynki osobom prywatnym, ale już nie pomaga przedsiębiorcom. Następna rzecz, przychodzą rzeczoznawcy, którzy muszą wycenić, ile kosztowała dana nieruchomość przed zniszczeniem. Na jakiej podstawie oni mają ocenić, jak nieruchomość totalnie zniszczona, zabłocona, po prostu gdzie już nie ma mebli, gdzie już nie ma nic, ile ona kosztowała, ile ona jest warta, jak oni to mają zrobić. Tych rzeczoznawców jest za mało i tam jest masę takich po prostu praktycznych szczegółów, które utrudniają, prawie niuansów. Oni na przykład chcieliby mieć taki punkt informacyjny dla powodzian tam na miejscu i dzisiaj właśnie do mnie też się z tym zwrócili, ja będę może jeszcze rozmawiać, może powinniśmy jako sejmik, może jako zarząd się nad tym zastanowić. Takie miejsce, gdzie i osoby prywatne, które zostały poszkodowane przez powódź i właśnie przedsiębiorcy mogliby przyjść i tam będą, mieliby wszelkie informacje, bo ta osoba, z którą ja rozmawiałam mówi, że tutaj jedna urzędniczka im powie to, ta druga urzędniczka tak. Nie czują takiej całościowej opieki – tłumaczyła radna Katarzyna Lubiniecka-Różyło.

Zobacz również

Dolny Śląsk to kraina tajemnic i zabytków. Zarząd województwa chce przeznaczyć miliony na renowację tych drugich, ale patrząc na bogactwo naszego regionu, to wciąż kropla w morzu potrzeb i włodarze województwa tego nie ukrywają.

Social media

SKONTAKTUJ SIĘ Z NAMI!

Masz istotne informacje?

Napisz do nas:
kontakt@echo24.tv

Najnowsze programy