Imre Bernath, węgierski klaun uliczny, swoje pokazy opiera na interakcji z publicznością. Z uśmiechem na twarzy mówi, że to właśnie o ten efekt chodzi.
– Na przykład tak to wygląda. Kiedy kończę swoje show, ludzie się uśmiechają. Na początku są zaskoczeni, ale po przedstawieniu przychodzi uśmiech, wtedy już mnie znają i ufają mi – mówi Imre Bernath, węgierski artysta uliczny.
Sztuka uliczna w wykonaniu Węgra jest niepowtarzalna, bo każdy występ opiera się na relacji z publicznością.
– Street art to moja pasja i pewnego rodzaju misja. Ulica to taka przestrzeń. Jak niektórzy ludzie lubią teatr lub film, ja lubię ulicę – dodaje Imre Bernath, węgierski artysta uliczny.
Open Air Theatre Festival zrodził się z potrzeby wykorzystania sztuki ulicznej i przestrzeni teatralnej do budowania świadomej i przede wszystkim aktywnej strefy społecznej. Ma przybliżać sztukę i kulturę Grupy Wyszehradzkiej.
– Bardzo nam zależało na tym, żeby pokazać naszych najbliższych sąsiadów, łamać stereotypy, zbliżać ich, pokazywać, że są kolorowi, fantastyczni i potrafią tak samo dużo, jak Polacy, o ile nie więcej momentami – mówi Aneta Młyńska-Wójcik, Centrum Kultury Agora.
Sztuka uliczna, w odróżnieniu od innych form, jest dostępna dla każdego na wyciągnięcie ręki. Artyści nie mogli narzekać na brak zainteresowania ze strony wrocławian.
– Myślę, że mamy w Polsce bardzo duże tradycje różnego rodzaju sztuk ulicznych, teatrów ulicznych, uliczno-cyrkowych. Jest tych wydarzeń coraz więcej w całej Polsce, ale jakby ta kontrkultura lat 80-tych nabudowała nam takie piękne podwaliny do tego, żeby ta sztuka mogła się rozwijać, zmieniać, nadążać za trendami, czy właśnie łączyć różne tworzywa – dodaje Aneta Młyńska-Wójcik, Centrum Kultury Agora.
Kolejna odsłona Open Air Theatre Festival już we wrześniu. We Wrocławiu zawita między innymi słowacki zespół Younak. Na widzów czekać będzie historia o Janosiku z przymrużeniem oka.