Pan Marek przeszedł koronawirusa kilka miesięcy temu. Osocze dla zarażonych oddaje po raz czwarty. Pobrane dzisiaj, już jutro trafi do trzech osób, które zapisały się w specjalnej kolejce.
– Trudno to określić, ale po prostu czułem taką potrzebę, że powinienem to zrobić. Inni ozdrowieńcy też powinni przyjść, przebadać się, czy mogą oddać osocze. Podsumuję to: po prostu warto pomagać – mówi Marek, ozdrowieniec, który oddaje osocze.
Osocze zawiera przeciwciała, które neutralizują wirusa. Podawane jest tym pacjentom z COVID-19, którzy są w najcięższym stanie lub mają inne choroby obciążające. Osocze jest elementem leczenia, do tej pory podawane razem z lekiem Remdesivir, przynosi zauważalne efekty. Od jednego ozdrowieńca osocze, które później trafia nie do jednego, a aż do trzech chorych.
– Jeden dawca oddaje około sześciuset mililitrów osocza. Taka procedura trwa około pół godziny. Ozdrowieniec może oddawać osocze co tydzień – patrzymy, jakie jest miano przeciwciał, a w zależności od tego ustalamy, czy mogą być następne oddania tego osocza – zaznacza dr n. med. Małgorzata Szymczyk-Nużka, dyrektor ds. medycznych Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa we Wrocławiu.
Ozdrowieńców jest coraz więcej, ale niestety pacjentów w ciężkim stanie również przybywa, dlatego tak ważne jest, żeby Ci, którzy mogą – zgłaszali się do Centrum Krwiodawstwa. Dawcami mogą być osoby między 18 a 60 rokiem życia, którzy przechorowali COVID-19. Przejście zakażenia musi być jednak potwierdzony.
– Naprawdę nie ma się czego bać. Jest ukłucie jak ugryzienie komara i to wszystko – wyjaśnia Marek, ozdrowieniec, który oddaje osocze.
Potrzebne jest osocze dla zarażonych, ale brakuje także każdej krwi dla wszystkich pacjentów, szczególnie mało jest grup minusowych. Mateusz Gawlak ma 20 lat, a od półtora roku oddaje krew, teraz zdecydował się również na oddanie płytek krwi. Podkreśla, że pomaganie nic nie kosztuje, a może w ten sposób może uratować komuś życie.
– Podczas wizyty u lekarza zostałem poinformowany, że mogę oddać płytki krwi, żeby pomóc jakiemuś chłopczykowi, więc oczywiście się na to zgodziłem. Nie ma się czego tutaj obawiać. Czuję się w stu procentach bezpieczny – mówi Mateusz Gawlak, krwiodawca.
– Krwi nie da się wyprodukować sztucznie. Część ze składników krwi jest bardzo krótko ważna. Płytki są ważne jedynie pięć dni, więc tutaj stały napływ tych osób, które chcą dzielić się swoją krwią, jest tak bardzo istotny w leczeniu wszystkich pacjentów – zaznacza dr n. med. Małgorzata Szymczyk-Nużka, dyrektor ds. medycznych Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa we Wrocławiu.
Krew i osocze – składniki, które trafiają do szpitali w całym województwie i mogą uratować komuś życie. Ich oddanie zwykle nie zajmuje więcej niż godzinę. Godzinę, która ma szansę przedłużyć życie drugiego człowieka nawet o kilka lat.