Parkowanie po wrocławsku. Mandatu i tak nikt nie wlepi?

Facebook
Twitter
LinkedIn
Email
Prawdopodobnie najprostszą grą terenową na świecie jest szukanie źle zaparkowanych samochodów we Wrocławiu. Często wystarczy przejść raptem kilkaset metrów, aby trafić na kilka źle pozostawionych pojazdów. Panuje zasada, że jeśli się zmieściłeś, to znaczy, że możesz tu stać. Aut przybywa tak, jak mieszkańców we Wrocławiu, a na ten rosnący problem magistrat reaguje raczej opieszale.

Miejski radny i aktywista Jakub Nowotarski przyznaje, że problem parkingowej wolnej amerykanki to nie kwestia ostatnich kilku lat. 

– 5-6 lat temu wydawało się, że jesteśmy na dobrej drodze, bo to był taki moment, że prezydent Jacek Sutryk napisał w swoich mediach społecznościowych, że wypowiada wojnę nielegalnemu parkowaniu. Ta wojna trwa już 5-6 lat, ale tak naprawdę postępów na froncie nie mamy w zasadzie żadnych. Przede wszystkim Straż Miejska ma te same problemy, które miała. Tam po prostu brakuje ludzi do pracy, bo pensje są za niskie. Nie ma komu pracować w Straży Miejskiej, nie ma komu kontrolować. Nie ma komu zakładać blokad tam, gdzie parkowanie jest nielegalne. W konsekwencji kierowcy dostają jasny komunikat: można parkować, gdzie się chce – mówi Jakub Nowotarski.

O Straży Miejskiej wrocławianie do powiedzenia mają sporo. Niestety dla mundurowych niewiele dobrego. Wystarczy kilka minut szukania na grupkach internetowych w mediach społecznościowych, aby poznać opinie na temat pracy funkcjonariuszy. Wiele o sytuacji we Wrocławiu mówi to, że istnieją specjalne grupki poświęcone wyłącznie asom parkowania, na przykład Pasterze Świętych Krów Wrocław. 

– Reagujemy, oczywiście w miarę możliwości niezwłocznie, natomiast czasami, jeżeli to jest jakieś peryferyjne osiedle, albo w ogóle osiedle, gdzie jest droga, czy to dla przykładu strefa zamieszkania, no to nie zawsze ta interwencja będzie od razu, a wynika to z tego, że też musimy w pewien sposób klasyfikować skalę zagrożenia. Jeżeli to jest postój na przejściu dla pieszych, jeżeli to jest postój gdzieś w bezpośrednim sąsiedztwie szkoły, na drodze dla pieszych w chodniku, tak że dzieci muszą wchodzić, ta interwencja tak naprawdę odbywa się niezwłocznie i pojazd jest usuwany – zapewnia Piotr Szereda, naczelnik Oddziału Wykroczeń Straży Miejskiej Wrocławia.

– Każdy, kto kiedykolwiek próbował dodzwonić się na Straż Miejską i liczył na to, że patrol przyjedzie w miarę szybko, doskonale wie, że to jest kompletna fikcja. Więc Urząd Miejski zwala problem na Straż Miejską, Straż Miejska nie jest w stanie tych zgłoszeń szybko realizować, bo brakuje im ludzi. Nie ma tutaj jednocześnie współpracy, nie ma woli do tego, żeby te miejsca, gdzie regularnie dochodzi do nielegalnego parkowania, wykluczyć z tego problemu słupkami – dodaje Jakub Nowotarski.

We Wrocławiu liczba samochodów oscyluje już w okolicach miliona. Miejsc płatnego parkowania jest natomiast kilkadziesiąt tysięcy. Dysproporcja w liczbie aut i liczbie miejsc parkingowych wyraża się w samych statystykach Straży Miejskiej. 

– Tam, gdzie kierowcy powinni płacić, lepiej jest stanąć nielegalnie, wtedy płacić nie trzeba, a szansa na mandat jest iluzoryczna, więc to wszystko jest tańsze. W taki sposób można dzisiaj parkować właśnie dlatego, że Straż Miejska jest całkowicie bierna. Tu nie chodzi tylko o brak wpływu do budżetu, ale to są często utrudnienia w przemieszczaniu się po mieście, to są często sytuacje niebezpieczne, gdy na przykład samochody są zaparkowane zaraz obok przejścia dla pieszych. To może ograniczać widoczność, szczególnie jeśli przechodzi ktoś niski, na przykład dziecko – zwraca uwagę Jakub Nowotarski.

– Odnotowujemy zwiększającą się liczbę zgłoszeń, to jest choćby przykład nawet tych zawiadomień, które przysyłają mieszkańcy. W tym roku może to być nawet takich zdjęć wykonanych przez osoby, które zawiadamiają nas o popełnionym wykroczeniu, około 25 tysięcy. W zeszłym roku to było około 18-19 tysięcy. Wobec czego widzimy, że to rzeczywiście rośnie. Również strażnicy z własnej inicjatywy podejmują tego rodzaju interwencje. Otrzymujemy również zgłoszenia telefoniczne do Centrum Kierowania Straży Miejskiej Wrocławia i tutaj rzeczywiście tych interwencji związanych z tym parkowaniem jest każdego dnia kilkadziesiąt – mówi Piotr Szereda.

Część mieszkańców jest słusznie zdenerwowana tym, że w kontekście parkowania we Wrocławiu można robić właściwie co się komu podoba. Warto jednak zauważyć drugą stronę, bo właściwie w każdej dyskusji pojawia się ktoś, kto usprawiedliwia auta stojące na przejściach dla pieszych, a zgłaszających nazywa „napinaczami” czy „konfidentami”. 

 Skoro my płacimy podatki we Wrocławiu na to, żeby urzędy, służby miejskie funkcjonowały należycie, dbały o porządek na ulicach miasta, to moim zdaniem odpowiedzialnością Straży Miejskiej i zwierzchnika Straży Miejskiej, czyli prezydenta Wrocławia, jest zadbanie o to, żeby Straż Miejska była skuteczna w walce z patoparkowaniem. Dzisiaj niestety takiej sytuacji nie mamy – podsumowuje radny Jakub Nowotarski.

Prezydent Jacek Sutryk ma obecnie na głowie dosyć ważne sprawy dotyczące bezpośrednio jego osoby. Nie należy się więc spodziewać, że temat parkowania zostanie rozwiązany w najbliższym czasie. Nawet jeśli magistrat zająłby się nim absolutnie teraz, to w zasadzie jedyne rozwiązanie, które rzeczywiście działa, to osłupkowanie miasta. Należy więc zastanowić się, czy Wrocław i jego mieszkańcy nie stają się powoli zakładnikami samochodów. 

Zobacz również

Od 25 lat Zarząd Powiatu Wrocławskiego nagradza najzdolniejszych uczniów. Tym razem do grona tych, których działania zostały dostrzeżone i docenione, dołączyło kolejnych 40 stypendystów. Podczas gali wręczono stypendia w trzech kategoriach: naukowej, artystycznej i sportowej.

Social media

SKONTAKTUJ SIĘ Z NAMI!

Masz istotne informacje?

Napisz do nas:
kontakt@echo24.tv

Najnowsze programy