Wieś Komorów pięknie wygląda nie tylko z samolotu. Wokół pola, lasy i jeziora. We wsi mieszka zaledwie 430 osób, ale są to ludzie aktywni i zaangażowani. Tu działa koło gospodyń wiejskich, stowarzyszenie Aktywny Komorów, tu organizowane są zawody psich zaprzęgów, najlepsze w regionie dożynki czy turniej wsi. Od 4 lat mieszkańcy przychodzą na piknik powietrzny.
Pierwszy piknik to był strzał w dziesiątkę. Było takie zapotrzebowanie, że nie potrafiliśmy sprostać, nie wszyscy zdążyli polecieć- dwa samoloty, nie wszyscy polecieli i odeszli z kwitkiem i dopytywali się kiedy będzie następny. Co roku dokładamy coś nowego – mówi Karol Zgadzaj, sołtys wsi Komorów.
I w ten weekend do Komorowa przyleciał wiatrakowiec, który wzbudzał najwięcej emocji. Lekki, zwrotny i niezwykle szybki.
Zawsze mówię hybryda – śmigłowca i samolotu. Wygląda jak śmigłowiec, a lata jak samolot. Potrzebujemy kawałek pasa, żeby się rozpędzić i kawałek pasa, żeby wylądować. Ale możemy zrobić coś, czego nie zrobi samolot – możemy zawisnąć w powietrzu – mamy prędkość postępową zero – nie przesuwamy się względem ziemi, ale możemy opadać w dół – mówi Andrzej Wybraniec, pilot i instruktor wiatrakowca z Gliwic.
Trudno, żeby z takiej okazji nie skorzystał sołtys.
Super było, świetna sprawa, polecam każdemu. Nie bał się pan? Nie, nie ma się czego bać, to świetna zabawa – mówi Karol Zgadzaj, sołtys wsi Komorów.
Na pikniku nie zabrakło też samolotu – produkowany w Republice Południowej Afryki mały, dwuosobowy, bezpieczny.
W USA trzeba mieć osobne uprawnienia na te samoloty, w Polsce akurat nie. Możemy szkolić na ten typ. Samolot nie jest wymagający, bardzo bezpieczny pilotażowo – mówi Jacek Borek, pilot, instruktor.
Była też motolotnia i tu były największe problemy, bo podmuchy wiatru zdarzały się dość silne, ale po południu pogoda była lepsza. Loty motolotnią też dawały sporą dawkę adrenaliny.
Z prędkością mniej więcej 100-120 km/h, wysokość 300-350 metrów – mówi Dariusz Szyszka, pilot motolotni.
Lecę już kolejny raz i polecam – jest super, jest ekstremalnie, dużo lepiej niż zwykłym samolotem – czuć wiatr we włosach – mówi Radosław Chojak, uczestnik pikniku.
Po południu uczestników pikniku i obserwatorów było coraz więcej.
Co roku jest coś innego, coś nowego. W tym roku też chcieliśmy zaskoczyć wszystkich i myślę, że się udało. Ale mąż polecił, wrócił, a pani co? A ja niestety przy garach – śmieje się Małgorzata Zgadzaj, współorganizatorka pikniku.
A przygotowane przez Koło Gospodyń Wiejskich dania przyciągały wielu chętnych.
Pierogi komorowskie, smalczyk, zupa gulaszowa, bigos, ziemniaczki pieczone z serem – mówi Małgorzata Słota, Koło Gospodyń Wiejskich „Razem dla wsi” w Komorowie.
Wiele było atrakcji dla najmłodszych …
Co robiliście w środku? Kręciliśmy się. A woda nie wpłynęła do was? Nie, ale było mokro – mówi Kajtek.
Ale też podobało się starszym. Podziwiali głównie organizatorów.
Zaangażowanie lokalnych mieszkańców, sołtysa i ludzi, którzy idą za nim. Latacie? Jecie? Obserwujemy, a wieczorem przyjdziemy potańczyć. Super impreza, właśnie podziwiam te tereny i mieszkańcy są super – mówią uczestnicy pikniku.
Atrakcje były nie tylko powietrzne. Można było także strzelać z łuku. Po kilku wskazówkach nie było to trudne.
Trzeba wygodnie stanąć, naciągnąć, wycelować i wypadałoby trafić – mówi instruktorka.
Cudownie było. Czy to było trudne? Nie. A co najtrudniejsze? Wycelowanie w środek – mówi Kasia, mieszkanka Komorowa.
Kasia w sam środek nie trafiła, ale zabawa była rewelacyjna. Piknik trwał dwa dni i uczestnicy już czekają na kolejne atrakcje w Komorowie.