– Czujemy się dyskryminowane i niedoceniane jako grupa zawodowa pielęgniarek. 80 procent pielęgniarek nie dostanie wzrostu wynagrodzenia – mówi Anna Staniuk, przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych przy USK.
A wszystko dlatego, że podwyżka miałaby objąć tylko te pielęgniarki, które mają wyższe wykształcenie i specjalizację. Wiele pracujących pielęgniarek z wieloletnim doświadczeniem skończyło liceum pielęgniarskie, bo tylko takie były wcześniej możliwości. Teraz mogą zostać pominięte przy podwyższaniu wynagrodzeń.
– Nie może tak być i nie zgadzamy się, żeby jedynym kryterium kwalifikacji, było kryterium wykształcenia. Pielęgniarka młoda, kończąca dzisiaj szkołę, nie ma tego doświadczenia, a proponuje się jej dużo wyższe wynagrodzenie niż doświadczonym pielęgniarkom, które pracują w zawodzie już 20 lat albo więcej – dodaje Anna Staniuk, przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych przy USK.
– Nasz zawód nie jest postrzegany jako zawód dochodowy ani nie jest szczególnie szanowany. W takiej sytuacji jak u nas w kraju, nie jest również postrzegany jako potrzebny, bo wszyscy mają nas tak naprawdę za nic. Liczą się lekarze i ratownicy, a pielęgniarka to takie przynieś, podnieś, pozamiataj, a odpowiedzialność jest bardzo duża, ponieważ zostajemy z pacjentami przez 24 godziny na dobę. Lekarz przychodzi, wychodzi. Jest jeden na dyżurze cały czas, a my odpowiadamy za życie pacjentów, jeśli my nie zadzwonimy po lekarza, to on nie przyjdzie – podkreśla Ewa Styrna, pielęgniarka pracująca w USK.
– Walczymy o to, aby rząd zrozumiał że nie można różnicować naszego środowiska. Aby te pielęgniarki, co wchodzą do zawodu i kończą studia wyższe, miały równe szanse, co my – mówi Justyna Zachciał, wiceprzewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych przy USK.
A różnica wynosi ponad 1700 złotych. W Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym pracuje około 1500 pielęgniarek, ale jak na tak duży szpital powinno być ich zdecydowanie więcej. Problemy z płacą i brakami kadrowymi w zawodzie trwają od lat.
– Brak jest obsady. Pielęgniarki są zastępowane ratownikami medycznymi. Nie spełniane są minimalne normy. Osiemdziesiąt procent z nas pracuje dodatkowo na dwóch, trzech etatach. Każda władza po kolei lekceważy problem – podkreśla Anna Staniuk, przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych przy USK.
Pielęgniarki liczą na wprowadzenie poprawek do ustawy w Senacie i zaakceptowanie ich w Sejmie.