– To nie było tak, że się obudziłem któregoś dnia i pomyślałem – o, pójdę pieszo przez Europę. To był ciąg wydarzeń spowodowany między innymi pandemią, która zatrzymała mnie w podróży dookoła świata. Wyruszyłem 14 maja o godzinie 12:00 ze styku trzech granic i ruszyłem w kierunku Gibraltaru – mówi Witold Ortlieb, podróżnik.
Podróżnik rozpoczął wyprawę na granicy polsko-rosyjskiej, wędrował przez siedem miesięcy, a szedł przez Polskę, Czechy, Niemcy, Francję i Hiszpanię aż do Gibraltaru. Łącznie 220 dni, w deszczu i słońce, śpiąc pod gołym niebem.
– Trzy pory roku, różne państwa. Suwałki i Gibraltar to też różne strefy klimatyczne. Różni ludzie, różna kultura, różne jedzenie, różna pogoda. Pogody miałem wszystkie, bo na początku przymrozki i upały w środku, ulewy i wichury. Śniegu na szczęście nie miałem. Oprócz tego było wszystko. Były śmieszniejsze sytuacja, były bardziej makabryczne. Na przykład jak mi szczur do namiotu wszedł. Nie położył się koło mnie – dzięki Bogu – ale nade mną. Tej nocy już nie spałem, bo nawet jak go przegoniłem, to po każdym szumie krzaków wydawało mi się, że stado szczurów mi wchodzi do namiotu – opowiada Witold Ortlieb, podróżnik.
Witold Ortlieb swoją podróż dedykował dzieciom z Przylądka Nadziei. Celem było zebranie 50 tysięcy złotych na zakup 50 Broviaców, dzięki którym dzieci nie będą musiały tak często przyjeżdżać do szpitala.
– Zestaw Broviaca to specjalny zestaw, który jest przygotowany o pielęgnacji cewnika broviaca. Jest ukryty pod skórą i połączony z żyłą główną, która wchodzi do serca. Dzięki temu cewnikowi można podawać leki bezpośrednio w domu. Jeden zestaw broviaca na 3 miesiące kosztuje około 830 złotych, stąd 50 tysięcy do zebrania, żeby pomóc 50 rodzinom, które potrzebują tego zestawu – podkreśla Łukasz Wasiuta, Fundacja „Na ratunek dzieciom z chorobą nowotworową”.
– Jestem bardzo usatysfakcjonowany. Akcja nabrała tempa, jeśli chodzi o wpłaty pod koniec mojej podróży. Akcja będzie jeszcze otwarta, cały czas proszę o wspieranie dzieci z Przylądka Nadziei – dodaje Witold Ortlieb, podróżnik.
– Są plany na przyszłe współprace. Porozmawiamy z Witoldem, co dalej. Witold jest pozytywnym człowiekiem, który chce pomagać. Dzięki celowi, osiągnął sukces – mówi Łukasz Wasiuta, Fundacja „Na ratunek dzieciom z chorobą nowotworową”.
Witold Ortlieb w trakcie podróży przeszedł około 4,5 tysiąca kilometrów.