- – Tę sesję próbuje PiS przeprowadzić 1 lutego. To dwa tygodnie po czasie, to złamanie prawa, to bezprawie, przeciwko któremu protestujemy. Radni sejmiku, nasze stowarzyszenia, nasze partie polityczne jasno wyrażają sprzeciw. Żądamy zwołania sesji w terminie ustawowym. Będziemy dochodzić swoich praw w trybie kontroli w nadzorze wojewody, a jeżeli będzie trzeba, to w prokuraturze – mówi Marek Łapiński, radny Koalicji Obywatelskiej.
Do piątku 12 stycznia przewodniczący Jaroch nie zwołał sesji, a termin ustawowy upłynie w poniedziałek 15 stycznia. Radni opozycji podkreślają, że nie zamierzają zostawić tego bez konsekwencji.
- – Ja jestem radnym 17 rok i przyznam się, że nigdy nie zdarzyło się coś takiego, żeby przewodniczący sejmiku, który zgodnie z ustawą ma 7 dni na zwołanie sesji, po wniosku radnych tej sesji nie zwołał. Wręcz w piśmie skierowanym do radnych poinformował, że sesja w tym terminie się nie odbędzie, tylko proponuje kompletnie poza ustawowy termin, za dwa tygodnie później, mówiąc o tym, że konsultował z radnymi, ale z nikim z nas to, że radni są na feriach – mówi Patryk Wild, radny Koalicji Samorządowej.
- – Absolutnie nie przyjmujemy tego. Uważamy, że ewidentnie złamał prawo i nie ma żadnej argumentacji do tego, by ta sesja odbyła się 1 lutego, tak jak jest zaplanowany tryb zwyczajny sesji. Jest to ewidentne łamanie prawa – mówi Magdalena Piasecka, radna Nowej PL.
- – To wstyd, żeby taka opinia o bezpardonowym łamaniu prawa szła w różne zakątki naszego kraju. Ja mam propozycję dołączając do innych argumentów przez koleżeństwo z innych klubów. Jeżeli ma odrobinę honoru samorządowego powinien podać się dziś do dymisji – mówi Stanisław Jurcewicz, radny PL2050.
- – W obliczu tej skandalicznej sytuacji pozostaje mi tylko użyć niestety pejoratywnej takiej frazy rzeczownikowej o „psim obowiązku”. To był jego „psi obowiązek”, powinien był tą sesję zwołać i podejmiemy adekwatne kroki, żeby go do tego przymusić – mówi Tadeusz Grabarek, przewodniczący Nowej PL.
– W związku z tym, jeżeli ta sesja nie odbędzie się do poniedziałku. A były takie momenty, że odbywały się sesje w sobotę i nie było z tym problemu. Nawet jeśli radni opozycji protestowali, to później na tych sesjach się stawiali. Dzisiaj taką możliwość ma przewodniczący Jaroch. Pewnie wróci z protestu, być może wyjechał już na ferie, ale nas to nie interesuje. Prawo to prawo. 7 dni to 7 dni, jeżeli w ciągu 7 dni nie zdoła tej sesji, są oczywiście odpowiednie organy, które wkroczą i zrobią z tym porządek, a my zrobimy porządek z PiS-em i z tym co PiS robi – mówi Michał Jaros, poseł na Sejm RP, przewodniczący dolnośląskiej Platformy Obywatelskiej.
Próbowaliśmy skontaktować się z przewodniczącym Jarochem, ale nieskutecznie.