Zanim jednak inwestycja ruszyła, dzieci z chorobami nowotworowymi i chorobami układu krwiotwórczego leczone były w dramatycznych warunkach.
— Pękały nam sufity, pekały rury. Było niezdrowo i niebezpiecznie, a na dodatek na przeciwko mieliśmy… cmentarz – mówi prof. Alicja Chybicka, kierowniczka Kliniki Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej USK we Wrocławiu.
W klinice przy ul. Bujwida mali pacjenci byli leczeni od 1989 roku. To był stary, poniemiecki budynek. Tu przed wojną mieściła się królewska klinika neurologiczna. Już wtedy budynek był zniszczony i wymagał remontu. Kolejne lata tylko pogorszyły i tak trudne warunki. I dla pracujących tu lekarzy i dla ciężko chorych dzieci. Dlatego konieczna była nowa lokalizacja. Pierwsze pieniądze zdobyła Fundacja Na Ratunek Dzieciom z Chorobą Nowotworową, która zdobyła 10 milionów złotych. Ale to była kropla w morzu potrzeb.
— To, że to powstało tak szybko to niewątpliwie pomoc Unii Europejskiej – mówi prof. Alicja Chybicka, kierowniczka Kliniki Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej USK we Wrocławiu.
Dzięki ogromnemu zaangażowaniu pracowników Uniwersytetu Medycznego udało się zdobyć ponad 85 milionów złotych na budowę nowej kliniki. Budowa ruszyła w 2013 roku, a po dwóch latach tu przeniesiono pacjentów. To oni wybrali dla kliniki nową nazwę – Przylądek Nadziei.
— Teraz mają warunki fantastyczne. Jesteśmy przy parku, mamy dwa place zabaw, 6 pięknych oddziałów, jest kolorowo, czysto, bezpiecznie – dodaje prof. Alicja Chybicka, kierowniczka Kliniki Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej USK we Wrocławiu.
Kilka tygodni temu obchodzono 5. rocznicę powstania Przylądka Nadziei. Z powodu pandemii, hucznych zabaw nie było, ale wszyscy pamiętają, komu mali pacjenci zawdzięczają swoje zdrowie i życie.
Wyleczalność ostrych białaczek limfoblastycznych wynosi 85 procent, a chłoniaków ziarniczych – 95 procent. Tu lekarze przeprowadzają ponad połowę transplantacji szpiku wykonywanych w Polsce. Ale Przylądek to także niezwykli ludzie i niezwykłe projekty. Dzieci rapują, same piszą teksty, same śpiewają. Powstają niezwykłe teledyski.
— Zaprosiliśmy do współpracy profesjonalistów. Osoby, które profesjonalnie zajmują są muzyką, wideo. Przylądek Nadziei zamieniliśmy w plan zdjęciowy, bo nasze dzieci nie mogą opuszczać szpitala, a tego przecież na filmikach tego nie widać i efekt jest niesamowity. Zaangażowanych jest sporo osób, ale powstał klip i efekt jest niesamowity – mówi Klaudia Smolarska – Kulej z Fundacji „Na Ratunek Dzieciom z Chorobą Nowotworową”.
To nie byłoby możliwe, gdyby nie to, że od 5 lat dzieci leczone są w najnowocześniejszej w Polsce klinice, a to dzięki finansom unijnym. I jak podkreśla prof. Chybicka – te pieniądze widać wszędzie, codziennie, na każdym kroku.
— Wiele jest szkół, przedszkoli, żłobków, dróg, chodników. Nawet tu pewnie są wpompowane unijne pienądze. My dokonaliśmy mentalnie ogromnego postępu. Mieliśmy ogromne problemy ze zdobyciem fachowej literatury. Kiedy świat się otworzył, to się zmieniło, to wszystko jest nasze, jesteśmy w programach unijnych – dodaje prof. Alicja Chybicka, kierowniczka Kliniki Transpalntacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej USK we Wrocławiu.
Przylądek Nadziei jest jedyną w Polsce placówką, która dostała pozwolenie na prowadzenie specjalistycznej terapii genowej.