Tak brzmi silnik pierwszego elektrycznego motocykla szosowego, który wyszedł spod rąk studentów wrocławskiej politechniki. W pracę zaangażowanych było blisko 60 osób, a w połowie realizacji projektu wybuchła pandemia, która na chwilę zatrzymała młodych inżynierów. Na chwilę, bo teraz motocykl jest już gotowy do zawodów.
– Przede wszystkim ulga i duma. Duma była już wtedy, gdy pierwszy raz zobaczyliśmy motocykl mknący faktycznie na torze. Byliśmy w szoku, kiedy kierowca pierwszy raz siedział na motocyklu, a jechał praktycznie tak samo, jak na swoim motocyklu – mówi Kamil Malcherek, lider projektu.
– Jak widzieliśmy, jak ten motocykl się cały czas rozwija i buduje, jak dochodzą nowe elementy, to nas bardzo budowało. Od czterech miesięcy mamy ukończony motocykl, teraz czas spędzamy na testowaniu jego parametrów i jego zachowania na prawdziwym torze wyścigowym. Najbardziej innowacyjna jest nasza bateria, gdzie wykorzystaliśmy nasze łączenia między ogniwami, które zapewniają równomierne rozprowadzanie ciepła oraz zmniejszają rezystancję i zwiększają pobór prądu, przez co większy prąd jest w stanie pójść do silnika, a my mamy większe osiągi jeśli chodzi o silnik elektryczny – dodaje Jerzy Ciesiołkiewicz, prezes Koła Naukowego Pojazdów i Robotów Mobilnych.
A parametry robią wrażenie. Wszystko dzięki zastosowaniu wielu innowacji, które na co dzień wykorzystuje się na przykład w branży lotniczej. Nieprzypadkowy jest również sam kształt, który ma maksymalnie zmniejszać opory powietrza. Co ważne, LEM Photon wyposażony jest w kilkanaście wielostopniowych systemów, które reagują na najmniejszą nieprawidłowość w motocyklu, odcinając dopływ prądu tak, aby kierowca zawsze był bezpieczny.
– Jest to w pełni prototyp, przez konstrukcję, układ zawieszenia, owiewki – wszystkie jest nasze autorskie. Nie znajdziecie drugiego takiego motocykla na świecie – podkreśla Kamil Malcherek, lider projektu.
Stworzony przez studentów LEM Photon w następnym tygodniu stanie na lini startu razem z 46 innymi elektronicznymi maszynami w wyścigu MotoStudent, czyli najbardziej wymagających zawodach dla młodych inżynierów na świecie.
– Wyruszamy do Hiszpanii. Od 15 do 18 lipca startujemy na torze Aragon. Nasze zawody będą odbywały się w formule czterodniowej, znanej na przykład z Formuły 1. Pierwszego i drugiego dnia mamy treningi, trzeciego kwalifikację, a ostatniego dnia wyścig. Poprzeczka jest bardzo wysoko, zwłaszcza jeśli chodzi o Hiszpanów i Włochów, tam faktycznie kultura motocykli jest bardzo wysoko rozwinięta. My chcemy pokazać, że Polska i Wrocław też mogą coś znaczyć na tej scenie – dodaje Jerzy Ciesiołkiewicz, prezes Koła Naukowego Pojazdów i Robotów Mobilnych.
– Zostało niewiele dni, więc wykorzystamy je jak najlepiej na testy w terenie. Musimy przetestować ostatnie ustawiania i z pewnym motocyklem jedziemy na zawody – zaznacza Kamil Malcherek, lider projektu.
– To jest to, co nasza uczelnia ma najlepszego dla nowych studentów, którzy przychodzą na studia i to, czym się najbardziej szczyci. Dajemy studentom takie zajęcia, że mogą zrobić coś sami, ale też uczą ich, żeby pracować razem, planować duże przedsięwzięcia – podsumowuje prof. Arkadiusz Wójs, rektor Politechniki Wrocławskiej.
Studenci po cichu liczą, że przywiozą z Barcelony wiele nagród. W poprzednich latach z innymi projektami zawsze byli w czołówce.