Organizatorem szesnastej edycji Akademickich Mistrzostw Polski na Celność Lądowania jest Akademicki Klub Lotniczy Politechniki Wrocławskiej. Zadaniem każdego z uczestników był przelot szybowcem i wylądowanie w wyznaczonej strefie, ale najbliżej zaznaczonego miejsca.
- – Cały proces zaczyna się od wystartowania za wyciągarką. Jest to taka maszyna przypominająca traktor z bębnem. Zaczyna nawijać linę, do której podpięty jest szybowiec. Wyciąga ten szybowiec aż do momentu, kiedy on znajdzie się nad tą wyciągarką. Zazwyczaj w momencie wyczepienia szybowiec ma około 300 metrów wysokości nad powierzchnią lotniska. Następnie pilot wykonuje krąg nad lotniskiem oraz podchodzi do lądowania zazwyczaj z wysokości 200 – 150 metrów – mówi Jan Czahajda, koordynator zawodów, Akademicki Klub Lotniczy PWR.
– Szybownictwo jest specyficzną dziedziną sportu właściwie, bo wymaga dużego zaangażowania, dużej liczby osób. Takie zawody są organizowane jednak myślę niezbyt często, tylko tak okazyjnie i najczęściej na początek lub na zakończenie sezonu szybowcowego – dodaje Jakub Skrzyński, student Politechniki Warszawskiej.
- – Zawody są dosyć wymagające, może tak się to nie wydaje. Generalnie, zadanie, które mamy tu do wykonania wymaga od pilota dosyć dużej precyzji i pokazania kunsztu, po prostu swoich umiejętności, jakie posiada. Trudnością, jaka tutaj jest w zasadzie względem samolotu chociażby, jest to, że mamy tylko jedno podejście. Nie możemy tak jak samolot odejść na drugi krąg i podejść sobie jeszcze raz, tylko po prostu mamy jedną próbę na to lądowanie – podkreśla krp. podchorąży Maciej Oleksy, student Lotniczej Akademii Wojskowej.
Wśród uczestników znaleźli się studenci kierunków lotnictwo i kosmonautyki z różnych uczelni w kraju.
- – Jest trudne pod tym względem, że czasami niektórzy mają lepsze warunki atmosferyczne, inni nieco gorsze. Może podwiać wiatr, może tak jak koledze ktoś wyjść w pole startu i trzeba start przerywać i powtórzyć, więc takie rzeczy trzeba brać pod uwagę – mówi Barbara Ćwirko, studentka Politechniki Rzeszowskiej.
- – Dla mnie to jest trochę jak jazda samochodem, bo po prostu na pewnym etapie szkolenia przychodzi już takie opanowanie, jakaś pamięć mięśniowa. Świadomość sytuacyjna przede wszystkim, że człowiek przestaje się skupiać wyłącznie na tych przyrządach i zaczyna oglądać to, co jest dookoła, a widoki są naprawdę świetne – podkreśla krp. podchorąży Maciej Oleksy, student Lotniczej Akademii Wojskowej.
- – Jak jestem pod samą chmurą na przykład na dwóch kilometrach, to określam, że jestem dwa kilometry nad wszystkimi problemami. Absolutnie odrywam się od wszystkiego. Szybowiec jest takim miejscem, gdzie jestem ja i powietrze dookoła. Jest świst powietrza, cisza i spokój. Oczywiście widoki też – wyznaje Jakub Skrzyński, student Politechniki Warszawskiej.
- – To jest mój trzeci udział w tych zawodach. Lubię tutaj wracać, jest miła atmosfera, organizatorzy zawsze staną na wysokości zadania i to też sprawiło, że w tym roku postanowiliśmy z ekipą przyjechać tutaj po raz kolejny – dodaje Barbara Ćwirko, studentka Politechniki Rzeszowskiej.
- – Szybowników w całym kraju jakoś bardzo dużo nie ma, a jak się można domyślić, studentów szybowników jest jeszcze mniej. Tak że zawsze pozyskanie chętnych na te zawody to jest też pewnego rodzaju wyzwanie – zaznacza Jan Czahajda, koordynator zawodów, Akademicki Klub Lotniczy PWR.