– Jest to sytuacja wyjątkowa, gdzie w końcu ratownicy wodni są doceniani, bo mają doświadczenie niesienia pomocy i potrafią reagować w różnych sytuacjach, na przykład udzielać pierwszej pomocy – mówi Paweł Sobiegraj, fundacja Wodna Służba Ratownicza.
Ratowniczka Magdalena Garczarek cieszy się, że ma pracę i może dać coś od siebie innym, a przy tym pomóc służbie zdrowia.
– Zamieniłam pracę jako ratownik wodny na pobieranie wymazów. Polega to na tym, że podjeżdża pacjent robimy wymaz z nosa i gardła, a potem są wyniki – podkreśla Magdalena Garczarek, ratowniczka wodna.
Robi wymazy w specjalnym punkcie i nie boi się zakażenia koronawirusem.
– Myślę, że jest taka sama szansa zakażenia robiąc zakupy lub w innych miejscach publicznych – dodaje Magdalena Garczarek, ratowniczka wodna.
Wielu ratowników wodnych z powodu pandemii zostało bez pracy. Teraz znaleźli jednak sposób na to, aby nie siedzieć w domu, lecz pomagać białemu personelowi.
– Ponad 250 ratowników wodnych z fundacji jest na oddziałach szpitalnych, gdzie wspierają i odciążają personel medyczny na przykład Panie pielęgniarki – podkreśla Mateusz Kujawa, prezes zarządu fundacji Wodna Służba Ratownicza.
Ratownicy wodni działają w wielu placówka we Wrocławiu.
– Mamy ratowników w około 30 punktach to są placówki służby zdrowia, szpitale wojewódzkie, jakie i pogotowia ratunkowe i punkty wymazowe – dodaje Paweł Sobiegraj, fundacja Wodna Służba Ratownicza.
Zadaniem wrocławskich ratowników jest niesienie pomocy, i jak zapewniają będą to robić dopóki będzie taka potrzeba.