- To nie jest wróżenie z fusów, tylko to jest analiza sytuacji w krajach, w których jest dużo lepszy niż w Polsce stopień zaszczepienia. W Polsce 56 proc. ogólny wskaźnik zaszczepienia, to w Indiach, gdzie jest wylęgarnia nowych wariantów wirusa to jest 46 proc, więc niewiele mniej, dużo lepiej jest w Brazylii – mówi prof. Leszek Szenborn, Klinika Pediatrii i Chorób Zakaźnych USK we Wrocławiu.
Lekarze najbardziej się obawiają tego, że wielu pacjentów będzie wymagało leczenia w szpitalu, a wtedy system może tego po prostu nie wytrzymać. Podczas czwartej fali w szpitalach przygotowywano 30 tysięcy łóżek. Ale teraz to może być stanowczo za mało.
– Pierwszy plan mówi o przygotowaniu 40 tys. łóżek. Teraz zajęta jest połowa, więc ten bufor bezpieczeństwa dla pacjentów , którzy mogą ciężko chorować nie jest duży. Na 4. falę byliśmy przygotowania na 40 tys. łóżek i gdybyśmy zatrzymali się na tym poziomie to byłaby to bardzo trudna sytuacja, takiej jeszcze nie mieliśmy, ale bardzo dużym wysiłkiem bylibyśmy w stanie jakoś to przejść, ale jak będzie 60 tys. to nie wyobrażam sobie tej sytuacji, bo to jest de facto połowa łóżek zajętych to by groziło paraliżem dla innych pacjentów i ograniczenie szpitali tylko do ostrych przypadków – mówi prof. Jarosław Drobnik, naczelny epidemiolog USK we Wrocławiu.
Dzisiaj ministerstwo zdrowia zapowiedziało wprowadzenie nowych rozwiązań w związku z rosnącą falą zachorowań. Przede wszystkim planuje się skrócenie kwarantanny z 10 do 7 dni. Powód? W firmach może zabraknąć pracowników. Zaleca się pracę zdalną, a od 27 stycznia w aptekach będzie można wykonać darmowy test antygenowy. Dodatkowe obciążenia czekają lekarzy rodzinnych – to oni będą musieli badać starszych pacjentów w domu, nie w poradni. Wszystko z powodu wysokiej zaraźliwości omicrona.
– Każda zakażona osoba może zarazić 10 innych. Wirus rozprzestrzenia się bardzo szybko i w ciągu 2-3 dni podwaja się liczba przypadków – mówi dr Małgorzata Fleischer, konsultantka mikrobiologii USK we Wrocławiu.
Lekarze cały czas zalecają szczepienia. Na oddziałach covidowych aż 75-80 proc. chorych to osoby niezaszczepione.
— Pacjenci niezaszczepieni mają 5-krotnie większe ryzyko zgonu i najcięższych powikłań. Nawet jeśli starsi pacjenci chorują covidowo gładko, ich problemem jest schorzenie kardiologiczne. Inaczej jest u niezaszczepionych, którzy trafiają z problemami kardiologicznymi – dodaje prof. Krzysztof Reczuch, Centrum Chorób Serca USK we Wrocławiu.
Nadal nikt nie zamierza respektować covidowych paszportów, ani wprowadzać obowiązku szczepienia się.