Poprzednie serce pacjent miał wszczepione 4,5 roku temu, ale od roku znowu bardzo źle się czuł i ostatnie tygodnie spędził w szpitalu, czekając na dawcę.
– Pacjent był hospitalizowany, bo odrzucał przeszczepione serce i to odrzucenie było tak zaawansowane, że nie mogliśmy go wypisać do domu. Był skompensowany, ale dlatego, że dostawał leki – mówi lek. med. Magdalena Cielecka, Instytut Chorób Serca w USK we Wrocławiu.
Pacjent nie mógł długo czekać na nowe serce, bo jego stan zdrowia drastycznie się pogarszał. Dzięki zaangażowaniu wielu osób w całej Polsce udało się.
– Była duża presja, duża adrenalina. Kilkadziesiąt osób było zaangażowanych w koordynowanie. To są lekarze, pielęgniarki, koordynatorzy, kierowcy, ratownicy medyczni. Wszystko mieliśmy zaplanowane i udało się – mówi Mateusz Rakowski, koordynator transplantacyjny w USK we Wrocławiu.
Serce przetransportowano drogą lotniczą. Sam zabieg był bardzo trudny, wielogodzinny i bardzo skomplikowany.
– Retransplantacje wykonywane są niezwykle rzadko. To kilka procent chorych na świecie. Ryzyko spowodowane jest tym, że my powtórnie otwieramy klatkę piersiową. Przygotowanie pacjenta, przeprowadzenie go przez zabieg, rehabilitacja – to związane z zangażowaniem dużo większej ilości osób – tłumaczy doktor.
I najważniejsze – poprzednie serce organizm pacjenta odrzucił, bo z powodu choroby przewodu pokarmowego nie mógł przyjmować najnowszych leków immunosupresyjnych. Tak może być i teraz.
– Pacjent nie toleruje leków i spodziewamy się, że nie będzie tolerował, a leki, które bierze nie są najnowsze. Ale bardzo liczymy, że tym razem to serce będzie już na zawsze – mówi lek. med. Magdalena Cielecka, Instytut Chorób Serca w USK we Wrocławiu.
Pacjent jest już w domu i tam dochodzi do zdrowia.