Nowotwory złośliwe są obecnie jednym z największych wyzwań i problemów zdrowotnych, społecznych i ekonomicznych. Walka z chorobą jest trudna, a leczenie – zwłaszcza chemioterapią – zostawia ślady w ludzkich organizmie. W skrajnych przypadkach leczenie może prowadzić nawet do trwałej niepłodności. To poważny problem, dlatego miasto startuje z pilotażowym programem profilaktycznym.
– Mamy we Wrocławiu grupę około 40 tysięcy osób, które mogłyby wziąć udział w tym pilotażowym programie zabezpieczenia płodności dla osób onkologicznie chorych. Chcemy, żeby udział wzięło 30 kobiet i 30 mężczyzn. Chcemy, żeby on był pilotażowo prowadzony do kwietnia, stąd ten krótki czas, ponieważ będziemy chcieli się zorientować, w jaki sposób jesteśmy w stanie sprostać temu wyzwaniu, jakie będzie zainteresowanie. Jeśli ono będzie, to program będzie kontynuowany w latach kolejnych – mówi Bartłomiej Świerczewski, dyrektor Departamentu Spraw Społecznym UM Wrocławia.
– W momencie, kiedy dochodzimy do wniosku, że pacjent w wyniku radioterapii – my zakrywamy dzieciom narządy rodne, ale czasem jest tak, że nowotwór jest tuż obok albo w samym narządzie – w związku z czym, trzeba komórki zamrozić. Pomijając wszystko inne, to sama chemioterapii, my wiemy która, musi być wysoka, agresywna i wtedy prawdopodobieństwo, że te komórki przeżyją w bardzo złej formie jest duże – dodaje prof. Alicja Chybicka, była kierowniczka Przylądka Nadziei.
Dlatego odpowiedzią na to może być zamrożenie materiału genetycznego. Miasto sfinansuje procedurę zabezpieczenia płodności na 24 miesiące, później uczestnicy będą mogli skorzystać z innych miejskich projektów, na przykład in vitro.
– Te osoby jeszcze nie są wyłonione. W tej chwili szukamy podmiotu, który będzie mógł tego typu działania prowadzić. W momencie, kiedy ten podmiot zostanie wyłoniony, stąd ta data lipcowa rozpoczęcia programu, ten podmiot będzie bezpośrednio informował, jak będzie przebiegała rekrutacja i kolejne etapy programu – podkreśla Bartłomiej Świerczewski, dyrektor Departamentu Spraw Społecznym UM Wrocławia.
– Choroba nowotworowa sama potrafi zniszczyć komórki rozrodcze. Możemy nie mieć czasu, żeby je zachować, a mogą zostać w jakiejkolwiek formie szczątkowej i warto jest to zmagazynować. Wyleczalność w nowotworach dziecięcych to 85%, w nowotworach dorosłych – w zależności od rodzaju nowotworu – te wartości bardzo się podniosły. Zatem trzeba wierzyć, że każdy będzie wyleczony – podsumowuje prof. Alicja Chybicka, była kierowniczka Przylądka Nadziei.
Koszt programu to 300 tysięcy złotych.