– Lata tu zamknięte to od 1991 do 2023 można powiedzieć. Cały czas ta sala tradycji się modernizuje. Cały czas koledzy, koleżanki i inne osoby przynoszą dokumenty lub rzeczy związane ze strażą miejską. Nawet są takie rzeczy jak popielniczka, ołówek czy długopis. Mam na przykład dziurkacz od pana, który przeszedł na emeryturę i po 20 latach oddał nam swój dziurkacz – mówi st. insp. Paweł Grąbczewski, Straż Miejska we Wrocławiu.
– Jesteśmy w jakimś stopniu uczestnikami tej historii. Ostatnie 30 lat to czas, kiedy Straż Miejska we Wrocławiu funkcjonuje. Tutaj w takiej porządnej pigułce widzimy te rzeczy, które mogliśmy spotykać przez ostatnie lata. To jest podróż także przez nasze życie – dodaje Robert Pawliszko, zastępca dyrektora WCRS.
– To jest bardzo ciekawe, bo zwykle widzi się straż miejską w takich momentach, kiedy ktoś źle zaparkował. Tutaj okazuje się, że mają szerokie zainteresowania i działalność. Mnie najbardziej podobało się umundurowanie, bo jednak my tego nie znaliśmy, ale wszystko wygląda super – mówi Ewa Orzechowska, seniorka.
– Bardzo fajna wystawa. Podoba się, bo wszystko co tu widać, kiedyś się to wszystko przewinęło w naszej młodości – dodaje Michał Dębiński, senior.
– Jeszcze jedna rzecz, która bardzo mi się tutaj podobała, to pamięć o ludziach. Bardzo dużo zdjeć, nie tylko rzeczy, ale przede wszystkim zdjęcia. A na nich wszyscy, którzy tę straż tworzyli i tworzą ją nadal. Niesamowicie zaznaczony udział tych wszystkich osób, którzy wpłynęli na to, jaka dziś jest ta straż – dodaje Robert Pawliszko, zastępca dyrektora WCRS.
Pan Paweł zdradza, że nie ma jednego przedmiotu, który byłby szczególnie ważny.
– To jest historia związana z pracą. Jeśli ktoś przepracuje w jednej firmie 30 lat, to wiadomo, że ma sentyment do danego miejsca. Wtedy te zwykłe rzeczy – gumka, ołówek czy otwieracz do wody – są ważne. Nie mówiąc o emblematach czy mundurach – dodaje st. insp. Paweł Grąbczewski, Straż Miejska we Wrocławiu.
– Mamy tutaj osobę, która oprowadza, która tworzyła tę izbę. Pan Paweł jest bardzo związany z tym miejscem i te emocje przekazał też nam. Ta historia dla nas na pewno nie zakończy się dzisiaj, ale zostanie na dłużej – podsumowuje Robert Pawliszko, zastępca dyrektora WCRS.